SZUKAJ:
polski deutsch
   

SALONIK LITERACKI
POLONIJNEGO MAGAZYNU RADIOWEGO "POLENFLUG"

Radio Flora e.V. Hannover
wtorki, godz. 19.30-30.30, UKF 106,5 MHZ, kabel 102,15 MHz

O LITERATURZE ROZMAWIAJĄ:
Grażyna Kamień-Söffker, Teresa Czaniecka-Kufer, Izabela Nawrat, Zofia Ścierska





KRZYSZTOF NIEWRZĘDA "CZAS PRZEPROWADZKI"
Forma Autorska, 2005





Grażyna
Krzysztof Niewrzęda, poeta, prozaik i eseista, urodził się w 1964 roku, czyli jest autorem stosunkowo młodym. Do tej pory tworzył przede wszystkim wiersze, których wydał trzy tomy: "W poprzek" (1998), "Poplątanie" (1999) i "Popłoch" (2000). Oprócz tego napisał powieść "Poszukiwanie całości", a ostatnio wydał książkę "Czas przeprowadzki", która jest tematem naszej dzisiejszej rozmowy.
Iza
Książka leżąca na naszym stoliku ma formę silva rerum, ponieważ jest kompilacją kilku gatunków: są w niej opowiadania, są w niej wiersze, są "zapiski z dziennika", a całość dotyczy losów narratora, człowieka zajmującego się literaturą, pochodzącego ze Szczecina, mieszkającego przez jakiś czas w Bremie i przenoszącego się do Berlina, miasta swoich marzeń.
Grażyna
I te trzy miasta znajdują się w centrum jego opowieści: wspominany z rozrzewnieniem Szczecin, gdzie spędził młodość chmurną i górną, ascetyczna Brema, której nigdy nie polubił, i Berlin, gdzie odzykał szeroki oddech.
Zosia
Mimo, że książka pisana jest w pierwszej osobie, to jednak na pierwszy plan wysuwają się trzy miasta. Najmniejszą rolę odgrywa tu może Szczecin, sporo miejsca jako "bohater" zajmuje Brema, a najwięcej mówi autor o Berlinie.
Grażyna
Przyjrzyjmy się zatem bliżej tym bohaterom.
Zosia
W Bremie nieustannie pada deszcz i niebo jest szare, jak dowiadujemy się z jednego z wierszy, wszystko jest uporządkowane i właściwie dla normalnego człowieka nie ma tam miejsca do swobodnego życia. Wyrzucowe przez okno meble muszą być akuratnie ułożone na ulicy, mieszkańcy wypalają trawę, która wyrasta na trotuarze, niesamowity porządek...
Grażyna
Piękna jest historyjka o sklepikarzu, który musi w nocy warować przy zamówionym kontenerze, by nikt mu niczego nie dorzucił, bo kiedy kontener nie odpowiada wymogom miejskich przepisów, nie zostaje odtrasportowany.
Iza
Brema w opinii autora jest miastem wręcz klaustrofobicznym, gdzie zabudowa jest tak zacieśniona, że nie ma ani nieba, ani powietrza.
Renia
Brema kojarzy się autorowi z negatywną kliszą Niemiec i Niemców, z takim pruskim wręcz porządkiem, brakiem fantazjii i wyobraźni i takim uporządkowaniem, które zabija wszelką spontaniczność i kreatywność. Opowiada on też piękną anegdotkę o tym, jak prowadził w Bremie kursy, w których chodziło o zmianę mentalności ich uczestników. Chodziło o osiągnęcie elastyczności i rozluźnienia, co okazało się przedsięwzięciem niezwykle trudnym. Na szcęście pomógł mu jeden z uczestników, opowiadając niesamowicie dramatyczną historię swojego ojca, który stał się ofiarą ścisłego przestrzegania przepisów.
Iza
Mnie się wydaje, że taka Brema może być wszędzie. Autor źle się tam czuł, miał złych sąsiadów, może nie potrafił zrealizować swoich zamiarów zawodowych, może miał problemy prywatne - Brema utożsamiła mu się z negatywnymi przeżyciami. Po prostu był w złym czasie w złym miejscu.
Zosia
Tak, dla autora probierzem współżycia są kontakty z sąsiadami. I w Berlinie znalazł takich, od których "się pożycza", a jakich brakowało mu w Bremie.
Grażyna
Jaki jest Berlin w porównaniu z Bremą?
Iza
Berlin jest, powiedziałabym, troszkę nieniemiecki. I z tą opinią spotkałam się już wcześniej.
Zosia
Berlin leży na skrzyżowaniu mentalności Wschodu i Zachodu.
Iza
Coś z jednej strony spotyka się z czymś, co do tego nie przystaje, z drugiej strony i powstaje z tego bardzo fajna mieszanka. Dla autora Berlin jest miastem ciekawym, podniecającym, wymarzonym, tam chce mieszkać.
Zosia
Tam odnajduje także swoje rodzinne miasto Szczecin, widzi wiele podobieństw między obydwoma miastami.
Iza
Wydaje mi się, że autor jest w Berlinie po prostu szczęśliwy, ze względu na to, że jest tam 120 muzeów, że jest mostów więcej niż w Wenecji, że ludzie są otwarci, że są świetnie kawiarnie, że są dobrzy sąsiedzi, którzy wpadają coś pożyczyć.
Grażyna
I jest bogata historia, którą autor oswaja i przyjmuje za własną, chodząc śladami sławnych ludzi, śladami Polonusów, którzy tam przebywali...
Zosia
... i przedstawiając bardzo ciekawe historie budynków, miejsc, dotychczas mi nieznane.
Renia
Miasto inspirujące.
Iza
I z jaką sympatią i miłością, czułością wręcz, pisze o dzielnicy Pankow, w której zamieszkał.
Grażyna
Autor jest erudytą, przytacza wiele historyjek, anegdot, opowieści z przeszłości - co powiecie o formie tej książki?
Iza
Mnie się bardzo spodobała ze względu na różnorodność: z eseju do wiersza, z wiersza do opowiadania, z zapisku diarystycznego do wywiadu - lubię takie książki. Spodobał mi się także styl Krzysztofa Niewrzędy - styl łagodnego gawędziarza, który niepostrzeżenie i bezboleśnie podrzuca czytelnikowi wiele informacji, kojarzący mi się z Melchiorem Wańkowiczem.
Zosia
Mnie z kolei, ze względu na klimat, książka ta przypomina czasami reportaże Kapuścińskiego. Kiedy autor jedzie wieczorem samochodem przez oświetlony Berlin, towarzyszy mu tyle historii dotyczących tego miasta, że czytelnik zaczyna widzieć jego oczami mijane budynki i obiekty.
Renia
Podobnie jak u Kapuścińskiego, jest tu afirmacja tego świata i akceptacja ludzi tam żyjących, życzliwość wobec nich. W Bremie narrator tego jeszcze nie doświadczył, choć nie jest nigdzie zgryźliwy, ani złośliwy, nawet w krytyce jest wyważony. Jednak czuje się, że w Berlinie znalazł ludzi, których polubił.
Iza
Jest to zdecydowanie pogodna gawęda z jednym wyjątkiem, który spodobał się nam wszystkim, kiedy to Krzysztof Niewrzęda komentuje wywiad przeprowadzony w polonijnym radiu berlińskim z jednym z redaktorów "Spiegla", zajmującym się sprawami polskimi. Niewrzęda był bardzo niezadowolony i zniesmaczony wazeliniarstwem redaktora prowadzącego rozmowę i dał bardzo dowcipną, a jednocześnie ciętą ripostę. Serdecznie polecam ten rozdział.
Grażyna
A czy polecamy całą książkę?
Iza
Ja bardzo serdecznie. Nie tylko miłośnikom Berlina i wrogom Bremy.
Renia
To była bardzo sympatyczna lektura. Fajnie byłoby, gdyby było więcej księżek, które tak życzliwie pokazują obserowany świat. Świat widziany oczami emigranta, który potrafi pokochać nową ojczyznę.
Zosia
Zgadzam się, że takich książek powinno być więcej. Autor w pewnym momencie pyta, jaka jest rola pisarza polskiego piszącego po polsku w Niemczech. I ja sobie dopowiedziałam: by więcej było takich książek życzliwie pokazujących Niemcy, przypominających ich historię, przedstawiających miejsca związane z Polską. Książka bardzo mi się podobała i bardzo polecam.
Iza
Oprócz strony gawędziarskiej chciałabym jeszcze podkreślić ładunek optymizmu, ponieważ każda z nas z pewnością spotkała człowieka, który narzekał na Hanower gorzej, niż Niewrzęda narzekał na Bremę. Czytając tę książkę przypomniałam sobie paru, czy parunastu wiecznie niezadowolonych z tego, że mieszkają w Hanowerze. I pomyślałam sobie, czy w tej książce nie znaleźliby oni wskazówki: zapakuj swoje rzeczy i poszukaj swojego Berlina! Jedź człowieku i szukaj, zamiast siedzieć i cały czas narzekać!
Grażyna
I mnie się ta książka podobała, chociaż zupełnie w oderwaniu od aspektu polsko-niemieckiego, raczej tak bardziej uniwersalnie, że wszędzie można pojechać i każde miejsce można oswoić, jeżeli się czuje do niego sympatię. Podobała mi się struktura szkatułkowa, gdzie z jednego wątku rodzi się kolejna historia i następna i następna i następna, by w którymś momencie powrócić do punktu wyjścia. Mimo, że książka napisana jest tradycyjnie, nie nuży, gdyż jest to rzetelna literacka robota.


Rozmowa została wyemitowana w magazynie Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze 11 kwietnia 2006 oraz opublikowana w numerze 04/52 hanowerskiego miesięcznika Twoja Gazeta z kwietnia 2006.

> Home | Kontakt | Impressum