MAREK KOCHAN "PLAC ZABAW"
WAB 2007
Grażyna
Mamy dzisiaj pewne novum, gdyż po raz
pierwszy Salonik przeniósł się w tak zwaną przestrzeń
publiczną, czyli do Café Chelsea. Pozwolicie jednak, że
rozpocznę tradycyjnie: fajną książkę ostatnio
czytałam. Napisał ją młody człowiek, Marek Kochan,
rocznik 1969, znany naszym słuchaczom salonikowym ze
zbioru opowiadań o AIDS i z
"Ballady o dobrym dresiarzu". Książka, która dzisiaj
leży przed nami nazywa się "Plac zabaw". Zastanawiałam się,
jak przedstawić pokrótce jej treść, nie psując czytelnikowi
zabawy, jaką prowadzi z nim autor. Izo, czy ty znalazłaś na to
jakąś receptę?
Iza
Powiem krótko, w kilku zdaniach. Bohaterem
powieści jest Polska współczesna, bardzo współczesna Warszawa,
pełna reklam, mediowego szpanu, eleganckich sklepów, barów i restauracji,
a z bliska pokazane jest życie dwóch Kociaków. Tylko, że tym razem
Kociakiem nie jest atrakcyjna kobieta lecz mężczyzna. Kociaków mamy
dwóch: jednego w wersji człowieka sukcesu, bogatego modela w wydaniu
dandy, używającego życia i drugiego Kociaka - w wersji domowej,
pracownika uniwersytetu, który przebywa chwilowo - ta chwila potem bardzo
się rozciąga - na urlopie wychowawczym. Każdy z Kociaków szamocze
się ze swoją rzeczywistością, często marząc o
wyrwaniu się z tego błędnego koła, w które popadł.
Grażyna
Widziałabym tam jeszcze trzeciego Kociaka
- męża "słodkiej Helenki": jest to mężczyzna, który
utracił pracę i w związku z tym zajmuje się wychowaniem
córeczki podczas gdy żona, wzięta maklerka, zarabia na utrzymanie
rodziny.
Zosia
Jest jeszcze jeden Kociak, który pisze
książkę o tym, jak wychowuje dziecko.
Iza
Tych Kociaków rzeczywiście jest
więcej, ja je po prostu ściągnęłam do dwóch modeli:
Kociaka pełnego sukcesu, żyjącego na pełnych obrotach i
Kociaka domowego.
Renia
Kociaków tam się naprawdę
namnożyło, z tym, że Kociaków domowych jest zdecydowanie dwóch.
Oczywiście należą do tego samego modelu, ale najwyraźniej
mają dwie zupełnie odrębne biografie, więc raczej nie
łączyłabym ich w postać jednego Kociaka.
Grażyna
Albo może inaczej - autor podzielił
swoje alter ego na te dwie postaci.
Iza
On podzielił je również na
trzecią postać, ponieważ ten Kociak-model, o którym dwa
pozostałe mogą tylko marzyć, jest niejako projekcją ich
utajonych pragnień. I te wszystkie Kociaki wzięte w jedną
kociakowatość tworzą być może spójne alter ego autora.
Grażyna
Nasze Kociaki znalazły się w pozycji
kobiety-garkotłuka wychowującego dzieci - jak wam się ci
mężczyźni podobają?
Zosia
Muszę przyznać, że byłam
troszeczkę rozczarowana, gdyż wydaje mi się, że tutaj tylko
nastąpiła zamiana ról. Zamiast zestresowanej pani domu, na którą
dziecko pluje kaszką i która nie może sobie ze wszystkim
poradzić, mamy mężczyznę w tej samej sytuacji, który
właściwie też sobie nie może poradzić.
Mężczyzna w roli kobiety jest ograny - nudziło mnie to wszystko.
Jedyne, co mi się podobało, to był język - bardzo
sugestywny, na przykład plac zabaw opisany w pracy naukowej.
Renia
Widziałam to tak jak Zosia, że w
gruncie rzeczy jest to stara historia znana z literatury kobiecej, z
odwróceniem znaku płci: mężczyzna odgrywa rolę kobiety i
nie ma żadnych elementów, które różniłyby jego życie od
kobiet w tej samej sytuacji. A z drugiej strony kobieta, która robi
karierę, jest lustrzanym odbicie mężczyzny w tej roli. Stara
historia, w której nie było nic nowego, odkrywczego.
Grażyna
Naturalnie odwrócenie znaku płci nie jest
odkrywcze, natomiast odkrywcze było dla mnie to, że
mężczyzna tak prawdziwie potrafi pisać o problemach kobiet. Nie
przypominam sobie żadnej książki, gdzie sytuacja osoby
rezygnującej z życia zawodowego na rzecz wychowania dziecka, taka
zapaść, również intelektualna, będąca udziałem
wielu kobiet, które wpadadają w wir butelek, zupek, kupek, pieluszek,
spacerów, placów zabaw, zakupów, sprzątania, gotowania i tak dalej,
została tak prawdziwie opisana przez kobietę.
Renia
Nie ma tego rodzaju opisów we
współczesnej literaturze polskiej, natomiast były bardzo częstym
motywem w kobiecej literaturze niemieckiej.
Grażyna
A może to po prostu świadczy o tym,
że tradycyjny podział na rolę mężczyzny i rolę kobiety
się skończył i w tej chwili należy mówić po prostu o
człowieku: o człowieku wychowującym dziecko, który ma te same
problemy niezależnie od płci, czy o człowieku zarabiającym
na utrzymanie rodziny i też mającym te same problemy niezależnie
od tego, czy jest to kobieta czy mężczyzna. Może jest to znak
naszych czasów, że ów znak płci, jak to określiła Renia,
przestaje mieć znaczenie.
Zosia
Tak, za twoją argumentacją
przemawiałoby zachowanie się pracujących kobiet: przychodzą
do domu, są zmęczone, chcą mieć święty spokój, biedne
dziecko chce się przytulić do matki, a matka nie ma czasu. Ale z
drugiej strony jestem rozczarowana, że odczucia mężczyzny i
kobiety są takie podobne, gdyż wydaje mi się, że różne
płci zupełnie inaczej patrzą na otaczający świat, a
szczególnie już chyba na zostanie w domu i wychowanie dziecka.
Grażyna
Nie zgadzam się. Uważam, że
zarówno ojciec jak i matka mają prawo wychowywać dziecko i mają
prawo do tych samych uczuć do dziecka i ze strony dziecka. Nie widzę
tu fundamentalnej różnicy.
Zosia
Mnie się wydaje, że książka
Kochana byłaby świetnym scenariuszem. Natomiast jako
książka jest zbyt mało subtelna.
Grażyna
Jesteśmy zatem już przy ocenie.
Zosia wspomniała, że podobał się jej język narracji.
Mnie również ogromnie się on podobał, jest nerwowy, bardzo rytmizujący
opowieść, w zasadzie to nie są zdania, a salwy słów, które
stawiają czytelnika na baczność, mnie się to czytało
znakomicie.
Iza
Dodajmy jeszcze, że w newralgicznych
momentach, kiedy narrator jest na bardzo wysokich obrotach, proza przechodzi w rymowany
rap - jest to wysokiej klasy literatura. Przez to, że zupełnie
zmieniona jest składnia, że na przykład przez kilkanaście
zdań omija się orzeczenia, ta proza zyskuje na lekkości.
Grażyna
Czy polecamy tę książkę?
Iza
Polecam ze względu na to, że bardzo
współczesna Polska została przedstawiona w bardzo nowoczesny sposób.
Zosia
Jeżeli ktoś chce zobaczyć, jak
żyje obecnie warszawka, z jakimi problemami ma czynienia, to polecam.
Renia
Polecam również choć tak do
końca mnie ta książka nie zachwyciła, ale jest to
jakiś kawałek prawdy o dzisiejszej Warszawie, Polsce i o całym
zachodnim świecie.
Grażyna
Pomijając zakończenie, które mnie
rozczarowało, znakomicie się przy tej książce bawiłam.
Kochan ma wspaniały dar obserwacji i potrafi swe obserwacje świetnie ująć
w słowo, na przykład w opowieści z placu zabaw, czy początkowej
historia porodu obserwowanego oczami mężczyzny towarzyszącego żonie.
Polecam.
Rozmowa została wyemitowana w
Polonijnym Magazynie Radiowym Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze
11 marca 2008.
|