SZUKAJ:
polski deutsch
   

SALONIK LITERACKI
POLONIJNEGO MAGAZYNU RADIOWEGO "POLENFLUG"

Radio Flora e.V. Hannover
wtorki, godz. 19.30-30.30, UKF 106,5 MHZ, kabel 102,15 MHz

O LITERATURZE ROZMAWIAJĄ:
Grażyna Kamień-Söffker, Teresa Czaniecka-Kufer, Izabela Nawrat, Zofia Ścierska





ARTUR BECKER "KINO MUZA"
Hoffmann und Campe Verlag 2003





Grażyna
Dzisiejsze spotkanie rozpoczynamy informacj ą dla nas interesującą i miłą, że "Paszport" tygodnika "Polityka" w dziedzinie literatury otrzymał za rok 2003 tak bardzo przez nas chwalony Wojciech Kuczok za powieść...
Iza
"Gnój", którą omawiałyśmy parę miesięcy temu.
Grażyna
Zainteresowanych odsyłamy do listopadowego numeru Twojej Gazety z roku 2003.
Na dzisiaj wybrałyśmy książkę wychodzącą poza ramy Nike 2004, gdyż autorem jej jest pisarz wywodzący się z Polski, ale od lat mieszkający w Niemczech i tworzący w języku niemieckim. Jest to "Kino Muza" Artura Beckera, powieść wydana przez Hoffmann und Campe Verlag.
Iza
Jest to w najszerszych i najgrubszych zarysach opowieść o Antku Haacku z Bartoszyc jeżdżącym na saksy do Bremy. W Polsce Antek pracuje jako bileter w kinie, w Bremie wykonuje kilka zawodów naraz, jest wolnym strzelcem, podróżuje pomiędzy Bremą i swoją rodzinną wioską. Ma tu jedną narzeczoną, tam jedną narzeczoną, w gruncie rzeczy jest to powieść o kontaktach Antka i o jego romansie właściwie z trzema kobietami. Poznajemy Antka kiedy wraca samochodem z Bremy do Bartoszyc, bardzo jest zmęczony, na 10 kilometrów przed celem swojej podróży ulega wypadkowi, traci świadomość, a kiedy ją po 3 godzinach odzyskuje, okazuje się, że został totalnie okradziony, łącznie z odzieżą. Wobec tego rozebrany, nagi Antek dobiega te 10 kilometrów do domu rodzinnego. A dodać należy, że wiózł pieniądze zarobione w Bremie po to, by kupić i sprywatyzować kino "Muza".
Grażyna
Autor prowadzi historię swojego bohatera na kilku płaszczyznach, w kilku wątkach. Jak Wam się ów Antek Haack w tych różnych rolach podobał?
Iza
Mnie się Antek spodobał. Może nie od strony kochanka romantycznego, nie pochwalałabym jego postępowania, ale podoba mi się jako człowiek, jako Polak, jako osoba podróżująca, radząca sobie w nowej rzeczywistości. Zastanawiałam się, w jakim czasie dzieje się akcja powieści
i chyba jest to końcówka lat osiemdziesiątych.
Renia Nie mogłam do końca ustalić moich uczuć wobec Antka-bohatera, nie wiem, czy go lubię, nie potrafię go zakwalifikować. Ma niewątpliwie kilka sympatycznych cech, ale inaczej niż Tobie, mnie on się nie podobał właśnie w kontekście polsko-niemieckim, jako człowiek poruszający się między dwiema kulturami. Jego refleksje dotyczące zarówno kultury polskiej jak i kultury niemieckiej w żaden sposób do mnie nie trafiały. On jest może interesujący jako mężczyzna rozdarty między trzema kobietami, a w gruncie rzeczy mężczyzna niezdolny moim zdaniem do miłości, ale poza tym jest to dla mnie bohater niezrozumiały.
Iza
Jeżeli mówiłam o polskości Antka i o tym, co mi się w jego sylwetce podoba, to miałam na myśli to, że Antek nie zachwyca się tak bezgranicznie Niemcami i bezgranicznie nie jest zakochany w Bremie i w sklepach i w tym całym dobrobycie, który mógłby pochłonąć, a cały czas wraca do swoich Bartoszyc, bo tylko tam jest wielkie, szerokie niebo, tylko tam naprawdę piękne błękitne jezioro i tylko w swoich Bartoszycach może być szczęśliwy chociaż, jak doczytamy do końca to przekonamy się, że to mu się nie udało.
Grażyna
Uważam, że Antek nigdzie nie jest do końca szczęśliwy. A przy tym obojętne, czy jest on w Bremie czy w Bartoszycach, zawsze pozostaje sympatycznym polskim cwaniaczkiem, który lawiruje przez życie próbując uzyskać jak najwięcej niewiele z siebie dając.
Renia
To, co mnie jeszcze zastanowiło w tej książce to jest taki nie przerobiony, nie odpracowany problem polsko-niemiecki jej autora. W gruncie rzeczy wszyscy ludzie, którzy przenoszą się z jednego kręgu kulturowego do innego muszą jakoś znaleźć swoje miejsce między tymi dwoma światami i wydaje mi się że w przypadku Beckera, co mnie trochę zaskoczyło, bo przyjechał tu jako szesnastolatek, ten właśnie problem w tej powieści wyszedł na pierwszy plan. Chodzi mi o to, że o ile w książce daje się zauważyć w sferze emocjonalnej miłość do tej polskiej, czy bardziej jeszcze mazurskiej ojczyzny, to jej obraz, który ta książka transponuje, nie wywołuje sympatii i budzi we mnie pytanie, za co się taką ojczyznę kocha.
Grażyna
Nie zgadzam się z Tobą, bo we mnie ta antkowa Polska budzi sympatię. Ja rozpoznaję to, co znam z mojego polskiego okresu w latach osiemdziesiątych i obraz ten nie wywołuje we mnie żadnego sprzeciwu.
Zosia
Ja również uważam, że polska rzeczywistość została oddana bez antypatii. Ale chciałabym wrócić do stosunku Antka do rzeczywistości w ogóle i tu przyłożyłabym inny klucz, który także uzasadnia, dlaczego książka mi się podoba. Iza wspomniała o niebie nad Bartoszycami nad jeziorem, w którym Antek jest zakochany. Natomiast o niebie nad Bremą mówi, że ciągle są chmury i nieba nie widać. A w pewnym momencie ktoś stwierdza, że jezioro przestało do Antka mówić. I mnie się wydaje, że mamy tu nie tyle konflikt między Bremą i Bartoszycami jako reprezentantami dwu różnych krajów, a konflikt między człowiekiem, który został wyrwany z natury - on tę naturę widzi, ale ona do niego już nie przemawia - i cywilizacją. Antek już nigdy nie będzie ani w jednym ani w drugim krajobrazie w pełni i do końca i wydaje mi się, że stąd wynika jego śmierć. Mnie się ta książka bardzo dobrze czytała i odnalazłam się w niej dlatego właśnie, że Antek właściwie "jest nigdzie". Znalazłam tutaj bardzo piękny dla mnie motyw, że jeśli raz się jakieś miejsce opuszcza, nigdy nie wraca się już do tego miejsca takim samym.
Iza
Zosiu, nie masz racji. Jest takie jedno miejsce na świecie, gdzie Antek jest na 100 procent sam sobą - to jest kino "Muza" i te wszystkie filmy, które oglądał. Zauważcie, że na przykład leżąc z otwartą butelką whisky czuje się jak główny bohater "Czasu Apokalipsy" Coppoli. Jego życie składa się z cytatów filmowych - Antek jest Antkiem w kinie "Muza" i świecie filmów. Ale jest to świat iluzoryczny.
Zosia
Dobrze, zgodziłabym się. Bo zastanawiałam się, czy rzeczywiście kluczem do tej powieści jest tytuł "Kino Muza" - zresztą bardzo lubię jak tytuł jest kluczem. I masz rację, Antek tam czuje się najlepiej, ale to znaczy, że on najlepiej czuje się w marzeniu, w świecie iluzji, a nie w świecie realnym.
Grażyna
Zosiu, Tobie czytała się ta książka znakomicie, ja przyznam, że mnie się ona nie bardzo czytała. Dariusz Muszer powiedział kiedyś ładnie, że "książki do autora przychodzą" i w tym przypadku odniosłam wrażenie, że ta książka przyszła do Artura Beckera w jego pierwszym języku ojczystym, czyli po polsku, i że transponowanie jej na niemiecki było gwałtem na materii. Bardzo mi przeszkadzało występowanie określeń żywcem przejętych z języka polskiego, typu "goły jak święty turecki" czy "wysypali się jak grzyby po deszczu". Wydaje mi się, że może Becker trochę za wcześnie wziął się za ten temat. Zanurza się w świat swej wczesnej młodości, świat przeżywany po polsku, który chyba istnieje w nim ciągle jeszcze w czasie rzeczywistym, w związku z czym brakuje mu trochę dystansu i nie udaje mu się wyrazić myśli, a przede wszystkim emocji, w literackim niemieckim.
Renia
Odebrałam to bardzo podobnie. Były momenty, które czytało mi się bardzo ciężko głównie dlatego, że ten niemiecki był taki chropowaty. I tak sobie pomyślałm, że człowiek przyjechał w wieku lat szesnastu do Niemiec, ale w gruncie rzeczy nie jest w tej książce pisarzem niemieckojęzycznym, a wyraźnie polskojęzycznym.
Iza
Mnie się czytało powiedziałabym pośrednio. Jedyną rzeczą, która mi momentami przeszkadzała, jest ogromna ilość bohaterów. Oprócz trzech kobiet, wokół których krąży Antek, mamy także całą masę jego kumpli i w którymś momencie straciłam rachubę i orientację w całym tym światku pogmatwanych relacji. To była jedyna trudność, którą znajdowałam w tej powieści. Poza tym czytało mi się dobrze i poleciłabym ją czytelnikom-słuchaczom.
Zosia
Polecam książkę bardzo, szczególnie ludziom żyjącym w Niemczech, którym nie zawsze udaje się znaleźć Polskę w takim wymiarze, w jakim może by tego chcieli.
Renia
Polecam, ponieważ niewielu jest autorów niemieckojęzycznych, którzy piszą o Polsce, ale tylko z tego względu.
Grażyna
Pozostaję konsekwentna, do tej pory polecałam wszystkie książki autorów pochodzących z Polski i piszących po niemiecku niezależnie od tego, jak mi się podobały. Polecam słuchaczom-czytelnikom, aby wyrobili sobie własne zdanie.

Rozmowa została wyemitowana w Radiu Flora w Hanowerze 13 stycznia 2004 oraz opublikowana w numerze 14/27 hanowerskiego miesięcznika Twoja Gazeta z lutego 2004.

> Home | Kontakt | Impressum