ANDRZEJ NIEWINNY DOBROWOLSKI "DONOS NA POLONIę"
Fundacja Kultury Polskiej w Szwecji, 2005
Grażyna
W naszych rozmowach skupiamy się na polskiej
literaturze współczesnej wydawanej w Polsce, ale oczywiście bacznie
obserwujemy także to, co się dzieje w naszym domowym środowisku,
wśród twórców emigracyjnych, i staramy się uwzględniać
wszystkie nowości, które ukazują się na tym rynku. Na dzisiejsze
spotkanie wybrałyśmy zbiór felietonów autora znanego szerszej
publiczności m.in. dzięki regularnym publikacjom w Twojej Gazecie,
Andrzeja Niewinnego Dobrowolskiego.
Iza
Dobrowolski pochodzi z Częstochowy, ale w
młodym wieku, mając lat 23, wyjechał jako muzyk na kontrakt
pagartowski do Finlandii i nigdy już do Polski nie wrócił. Po kilku
latach przeniósł się do Szwecji, gdzie mieszka do dzisiaj i gdzie
bystrym okiem obserwuje tamtejszą Polonię, pisząc o niej
wesołe bądź zjadliwe felietony, drukowane w gazetach na
wszystkich kontynentach. Zebrane w leżącym przed nami tomiku
felietony dotyczą nie tylko Polonii szwedzkiej, ale i spraw
zaobserwowanych w Polsce po zmianie ustrojowej. Jest w tej książce
także część odrębna, która dotyczy epoki historycznej,
lat 60-tych i 70-tych.
Grażyna
Książka zatytułowana jest "Donos na
Polonię, czyli jest jak jest, bo gdyby miało być inaczej, toby
było" i zawiera felietony z lat 1998-2005. Czy rzeczywiście jest to
donos na Polonię?
Iza
Tytuł jest być może mylący,
zapożyczony został z jednego z felietonów, w którym autor donosi,
że obraz Polski jest w jego mniemaniu fałszowany przez TV Polonia.
Tytuł felietonu rozciągnięty został na całą
książkę i możemy wnioskować, że tym razem
autorowi chodziło o Polonię w sensie rodaków rozsianych po
świecie. Wydaje mi się, że nie tyle jest to donos na
Polonię, ile ostre spojrzenie na zachowania Polaków na stałe
zamieszkałych poza granicami kraju.
Grażyna
Jaki jest ten obraz, jak widzi i pisze nas Dobrowolski?
Zosia
Podobał mi się obraz Polski
przedstawiony w felietonach i zderzenie człowieka, który po iluś
latach pobytu za granicą przyjeżdża do kraju, z nową
rzeczywistości widzianą jego oczami. Z niektórych obserwacji
zaśmiewałam się do łez i byłam bardzo zdziwiona, gdy
na okładce przeczytałam bardzo krytyczną wypowiedź pewnego
pana, który wręcz skomentował pisarstwo Dobrowolskiego
porzekadłem, że zły to jest ptak, który własne gniazdo
kala. Uwagi Dobrowolskiego często pokrywają się z odczuciami nas
samych kiedy przyjeżdżamy do Polski i tu nasuwa mi się pytanie,
czy negatywna ocena jest kalaniem, czy dozwolona jest jakakolwiek krytyka.
Iza
To określenie jest moim zdaniem
absolutnie nie na miejscu, Dobrowolski nie ośmiesza kraju jako takiego, a
mentalność ludzką, która, przeniesiona z jednych warunków do
drugich, nie przystaje do nowej sytuacji, z czego wynikają
prześmieszne incydendy. Najwięcej z nich pojawia się w wyniku
zderzenia Polaka, który już troczeczkę zapomniał, jak to jest w
Polsce, albo troszkę mu się ten obraz zamglił czy
odkształcił...
Grażyna
... albo ukształtowały go programy
TV Polonia...
Iza
... ukształtowały go
programy TV Polonia i teraz z tym wyobrażeniem, albo zamglonym sentymentem wspomnieniem,
przyjeżdża do kraju i znajduje się w sytuacji obiektywnie patrząc komicznej.
Tego nie można nazwać kalaniem własnego gniazda.
Grażyna
Otwierają się przed nami dwa aspekty.
Pierwszy, to sposób formułowania krytyki i tu z pewnością
Dobrowolskiemu nie można uczynić zarzutu, że jest
złośliwy czy wredny, gdyż z jego tekstów emanuje takie przytulne
ciepełko podszyte pobłażaniem dla naszych polskich
słabostek. Druga kwestia jest taka, czy w ogóle wolno nam wypowiadać
się krytycznie o naszym kraju na szerszym forum publicznym, o co chyba
chodziło owemu oburzonemu czytelnikowi.
Iza
Gdybyśmy narzucili sobie takie ograniczenie,
to bylibyśmy ksenofobami. Jeżeli powiemy coś krytycznego,
niemiłego, ale uczynimy to z sympatią i miłością, to
jesteśmy wręcz patriotami.
Zosia
Tak ładnie i gładziutko mówicie,
że powinniśmy, że można, że jeżeli robi się
to z ciepłem, ironią i humorem, a ja tymczasem ciągle spotykam
się z opiniami ludzi żyjących na emigracji, że to, co
było w Polsce, jest najlepsze, że złego słowa nie wolno
powiedzieć i zastanawiam się cały czas, z czego to wynika. Czy
jest to może fałszywy sentyment?
Grażyna
Myślę, że jest to przede
wszystkim źle rozumiany patriotyzm. Patriotyzm to nie jest ślepe
zapatrzenie się i ślepe uwielbienie dla wszystkiego co własne,
Iza słusznie nazwała taką postawę ksenofobią. W moim
odczuciu patriotyczne jest docenianie tego, co się ma, przy jednoczesnym
dostrzeganiu wad i próbach ich wytrzebienia. Bałwochwalczo bezkrytyczny
stosunek do wszystkiego co polskie uważam za niezdrowy.
Iza
Problemy Polonii w Szwecji dziwnie pokrywają
się z problemami Polonii hanowerskiej i przypuszczam, że są one
jeżeli nie identyczne, to bardzo podobne wszędzie, gdzie się
osiedlamy. Spójrzmy może na konkretne tematy i postaci przedstawiane przez
Dobrowolskiego. W całej gamie typów ludzkich moją uwagę
zwrócił typ Polaczka-cwaniaczka, który miewa się świetnie
zarówno w nowej sytuacji w Polsce, jak i tutaj, za granicą. Często
można usłyszeć: no tak, ale po co mówić o Polaku, który nie
chce zapłacić odszkodowania za rozbity samochód, przecież lepiej
mówić o naszych wspaniałych, wielkich bohaterach narodowych, a te
małe, złe sprawy przemilczać. Moim zdaniem nie jest to
właściwe.
Grażyna
Często miejscowi wyręczają nas w
pokazywaniu Polaczków-cwaniaczków, małych złodziejaszków,
włamywaczy, prostytutek i tak dalej, natomiast zapominają o tej
drugiej, jaśniejszej stronie medalu. My z kolei mamy tendencję, by
się skupiać na tym pięknym, najważniejszym,
podbudowującym nasze serca, pomijamy zaś strony mroczne. Tymczasem
wydaje mi się, że i w tej kwestii najlepszy jest złoty
środek, umiar i w naganach i w pochwałach. I nauczyć się
musimy tego zarówno my, jak i nasi gospodarze.
Zosia
Tak, i tu chciałabym oddać
sprawiedliwość Dobrowolskiemu, który pokazuje nie tylko
Polaczków-cwaniaczków, ale i Szwedów-cwaniaczków, którzy usiłują
robić jakieś ciemne interesy w Polsce. Podoba mi się, że u
Dobrowolskiego panuje równowaga w ocenie i jednej i drugiej nacji.
Iza
Dobrowolski trzyma się złotej zasady,
którą sformułowaj chyba Fredro, że nie z człowieka się
śmiejemy, a z wad jego. Więc wszystkie trzy, a Renia też
się zapewne pod tym podpisze, nie zgadzamy się z recenzję
umieszczoną na okładce książki.
Zosia
Mnie zastanowił jeszcze jeden problem:
niemożność porozumienia się starszego pokolenia emigrantów
z ich dziećmi, które wyrosły już w nowym kraju osiedlenia. W
jednym z felietonów czytamy, jak autor z grupą Polaków wynajmował
hotel w Szwecji. Ponieważ prowadząca go pani nie mogła być
na miejscu, przekazała informację, że pieniądze można
zostawić gdzieś na biurku. Dobrowolski był zachwycony
bezgranicznym szwedzkim zaufaniem do klienta i podzielił się tym
zachwytem z dorosłym synem. Tymczasem ten zupełnie nie mógł
zrozumieć, o co ojcu chodzi, ponieważ postępowanie
właścicielki hotelu było dla niego oczywiste. Podobnie
wygląda to w przypadku nas samych i naszych dzieci, ponieważ
wyrośliśmy w innych warunkach i przykładamy różne miary.
Iza
Poprę to jeszcze jednym
przykładem: mnie się bardzo spodobał felieton, w którym
dosyć jeszcze wówczas mały syn autora został skonfrontowany ze
szwedzką policją. Ojciec chciał wykorzystać
obecność policjanta w domu i nastraszyć syna. Zwrócił
się do niego mniej więcej z takim tekstem: pamiętaj synu,
że jak będziesz niegrzeczny, to policja zamknie cię w dyby. Na
co uniesieni honorem policjanci gorąco zaprotestowali: o nie, synu, my
jesteśmy po to, żeby cię chronić, pomagać ci i
dbać o twoje dobro. I tak to autorytet taty runął w oczach
dziecka. I te zderzenia doświadczeń ojca, który wyrósł w kraju
komunistycznym, ze szwedzkim wychowaniem syna są źródłem wielu
sytuacji i komicznych i dających do myślenia.
Grażyna
Polecamy?
Iza
Polecamy bardzo serdecznie, nie tylko w formie książkowej, ale
i w formie powieści w odcinkach, drukowanej na łamach Twojej
Gazety. Nie możemy przy tym nie wspomnieć wspaniałego języka,
jakim posługuje się Dobrowolski (nawiasem mówiąc także tłumacz
i laureat wielu nagród dziennikarskich), języka giętkiego, skrzącego się humorem, pełnego
wspaniałych fraz, prównań i przenośni - mogłabym tu przytoczyć cały zestaw
figur retorycznych. Czyta się go świetnie i życzyłabym sobie, bym
po tylu latach mieszkani poza Polską miała tak żywy i barwnyjęzyk jak Andrzej
Dobrowolski.
Zosia
Polecam przede wszystkim do czytania w prasie, ponieważ wtedy jest większa
przyjemność, gdyż świeży jeszcze jest kontekst felietonu.
Dobrowolski jest świetnym felietonistą, doskonale wykorzystującym atuty gatunku.
Warto zobaczyć siebie w podstawianym przez niego zwierciadle.
Grażyna
Podobnie jak Zosia polecam czytanie felietonów Dobrowolskiego na
bieżąco w prasie.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
14 lutego 2006 oraz opublikowana w numerze 02/50 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z lutego 2006.
|