PAWEŁ HUELLE "CASTORP"
Słowo/obraz terytorium, 2004
Grażyna
Przed nami leży nowa, wydana w 2004 roku, książka Pawła Huelle "Castorp".
O czym jest to opowieść?
Iza
Paweł Huelle, gdański pisarz średniego pokolenia, oparł swój pomysł
literacki na jednym zdaniu wyjętym z "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna, mianowicie na
tym, iż Hans Castorp, bohater "Czarodziejskiej góry", studiował dwa lata w Danzig.
Studiował na młodej wówczas Politechnice Gdańskiej budowę maszyn i
spędził w tym mieście cztery semestry. Paweł Huelle, jak na pisarza
przystało, wymyślił cały dodatkowy świat, przedakcję i
supozycję do "Czarodziejskiej góry". Widzimy młodego, dwudziestoletniego człowieka,
który wyjeżdża z Hamburga na studia na wschód. Rodzina odradza mu ten wyjazd,
jednak młody człowiek żądny nauki i żądny przygód jedzie do
Gdańska i przeżywa coś, co trochę odmienia jego życie.
Grażyna
Jeżeli pozwolicie, to może ja dzisiaj zacznę ocenę książki,
nawiązując do opisanego właśnie przez Izę bohatera, ponieważ
jest to pierwsza powieść Huelle, którą jestem trochę rozczarowana.
Pierwsze skojarzenie, jakie mi się nasunęło podczas lektury było takie,
że są to "Cierpienia młodego Werthera" bez cierpień. Pomijam stronę
formalną książki, do której z pewnością jeszcze wrócimy, natomiast
przygody, przeżycia, doznania, cierpienia zakochanego Castorpa, bo w tym kierunku idzie
ta historia, wydały mi się blade, bezbarwne, pozbawione typowej dla tego wieku
gwałtowności. Ciekawa jestem, czy podzielicie moje zdanie, czy rzucicie się
na mnie z pazurami.
Iza
Od razu rzucam się z pazurami ponieważ książka jest moim zdaniem prawie
że arcydziełem, jest bardzo dobrze napisana...
Grażyna
Przepraszam cię Izo, ale ja mówiłam o bohaterze, na temat formy prawdopodobnie nie
będziemy się kłócić.
Iza
Moim zdaniem cała intryga jest dobrze zarysowana, wszystkie punkty, które później
zostaną w "Czarodziejskiej górze" rozwinięte, mają swój zalążek w
książce Pawła Huelle i akcja, fabuła, opowieść narratora i
wszystko, co się w tej książce wydarzyło, mnie się osobiście
bardzo podobało.
Zosia
A ja nie wiem, czy tutaj należy rozmawiać o treści książki.
Powiedziałaś, że treść cię rozczarowała i kiedy się
jej przyjrzeć, to jest ona bardzo wątła, masz rację. Tylko ja nie wiem, czy
czytamy tę książkę dla jej treści, na mnie duże wrażenie
wywarła jej atmosfera, bohaterowie, nie tylko Hans Castorp, ale i inne
postaci, a także miasto Gdańsk i jeszcze jeden bardzo ciekawy bohater, mianowicie
czas. Ja widzę tu grę literacką, ustosunkowywanie się do "Czarodziejskiej góry"
i może dlatego nie zastanawiałam się, czy treść jest głęboka,
ciekawa, jakaś taka bardzo złożona. Po prostu poddałam się nastrojowi
książki.
Renia
Dzisiaj to chyba będzie strzelanie do jednej bramki, bo ja również jestem tą
książką zachwycona, uważam, że jest to jedna z najlepszych
książek, jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Przekonała mnie i akcja,
może nie jako ciąg wydarzeń, bo nie ma ich aż tak wiele, ale przecież
nie chodzi o wydarzenia, a o sposób, w jaki zostały przedstawione. Wiele rozgrywa się
tutaj w duszy bohatera i to moim zdaniem zostało przedstawione w sposób subtelny,
przekonujący, taki rochę magiczny i całe to bogactwo świata psychologicznego
w pełni do mnie trafiło. A jednocześnie wpisuje się to bardzo ładnie w
krajobraz Gdańska z początku dwudziestego wieku i dla mnie zagrało w tej
książce wszystko: i klimat i story-historia.
Grażyna
Zanim Iza odda kolejny strzał w moim kierunku może jednak coś odpowiem.
Zosia powiedziała, że w tej książce i nastrój i czas grają rolę -
i przyznaję jej rację. Ta książka wpisuje się w nurt wielkiej prozy
przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Jednak pozostaję przy swojej ocenie,
że w porównaniu z arcydziełami tej prozy, do której Huelle się odwołuje,
wypada ona dosyć blado. Także w bezpośrednim porównaniu z Tomaszem Mannem.
Renia
Ja cię bardzo przepraszam, ale jeżeli już porównujesz Castorpa z bohaterami
Tomasza Manna, to weź na przykład jego "Buddenbrooks"- czy główny bohater nie
był wymoczkiem?
Grażyna
Był wymoczkiem, ale cierpiał przekonująco, w przeciwieństwie do Castorpa.
Iza
Hans Castorp pióra Pawła Huelle nie jest wcale gorszy niż Hans Castorp pióra
Tomasza Manna.
Zosia
Nie wiem, czy my się kłócimy na właściwej płaszczyźnie, bo ja
widzę książkę Huelle jako teatrzyk, gdzie stawiamy makietę Gdańska,
wybieramy osoby, które występują w "Castorpie" i je nakręcamy. Osoby zostają
puszczone w ruch i jak gdyby odtwarzają historię roku powiedzmy 1905. I dla mnie kolejnym
bohaterem książki jest historia i nie wiem, czy ta historia mnie tu najbardziej nie
zachwyciła.
Grażyna
I tu się Zosiu z tobą zgodzę, że jest to teatrzyk cieni, w którym głównym
bohaterem nie jest Castorp, a miasto i epoka. A jednak zabrakło mi bohatera o wyrazistej
osobowości.
Renia
No, nie wiem. Bo nawet jeżeli nie potraktujemy tej książki jako zalążka,
jak to określiła Iza, "Czarodziejskiej góry", to i tak byłaby ona literaturą
bardzo dobrą.
Grażyna
Byłaby to dobra literatura, ale niezbyt dobra historia.
Iza
A dla mnie byłaby to bardzo dobra historia. Popatrzcie, w momencie kiedy Hans
wyjeżdża z Hamburga do Gdańska, autor zbiera na niewielkim stateczku handlowym
malutki przekrój europejskiego społeczeństwa. A później, kiedy lekarz
cierpiącemu na bezsenność Hansowi zaleca kąpiele morskie, solankowe,
czy jeszcze jakieś inne, w uzdrowisku Zoppot, znowu mamy przekrój. To, co Grażyna
uważa za blade ja uważam ze pełnokrwiste, doskonale wymyślone. Mnie na co
drugiej, co trzeciej stronie jakiś epizod akcji czy jej zwrot zachwycił.
Oczywiście jest tam banalny wątek kryminalny, jest tam nieszczęśliwa
miłość, ale, Grażyno, tam jest szalony ładunek cierpienia.
Grażyna
Izabelo, ja tego ładunku cierpienia nie czuję.
Renia
Ale jak możesz nie czuć! Mamy tu miłość, której bohater w pierwszym
momencie nie jest w stanie zidentyfikować, pierwsze uczucie, które budzi w nim
głęboki niepokój, z którym on sobie nie potrafi poradzić, mamy tu całą
gamę uczuć, która tego flegmatycznego człowieka doprowadza do stanu depresji i
rozpaczy. I przez cały czas mamy wgląd do jego duszy, a to wszystko przedstawione
jest tak plastycznie, tak pięknie, ta postać zarysowana jest bardzo autentycznie.
Więc czego można żądać od autora więcej niż plastycznego
obrazu i prawdy psychologicznej i jednocześnie wątku tajemniczości i klimatu,
który potrafi zachwycić?
Grażyna
Oczekuję czasami jeszcze od autora jakichś elementów, z którymi mogę się
identyfikować.
Zosia
Ja też nie wiem, czy potrafiłabym się zachwycić tym bohaterem, wcześniej
się nad tym nie zastanawiałam, dopiero kiedy ty postawiłaś to pytanie. Ale
czy "Castorpa" nie należy traktować po prostu z ironią, jako grę literacką,
którą można się cieszyć?
Iza
Paweł Huelle zasugerował nam te wszystkie poletka i te ironiczne gry przez sposób, w
jaki prowadzi narrację. Zauważcie, że jest to narrator wszechwiedzący, który
doskonale wie, co bohater będzie robił zaraz i za chwilę i informuje nas o tym.
Podejrzewam, że dla Pawła Huellego Hans Castorp jest też takim troszkę bladym
bohaterem mieszkającym w Davos i jeżdżącym na rowerze i on chciał go
trochę tutaj ożywić i udało mu się! A propos, jeżeli wśród
słuchaczy-czytelników są wielbiciele jazdy rowerowej, to polecam kilkanaście
pysznych stron na temat początkującej cyklistyki.
Renia
Jest to jeden z przykładów wielu takich humorystycznych momentów, bo uważam, że
autor wykazał się ogromnym poczuciem humoru. Przypomnę choćby sytuację
z grupą wędrowną, kiedy to bohater w czasie swego niedzielnego spaceru rowerowego
spotyka taką właśnie grupę i daje się namówić na wspólną
konsumpcję zupy cebulowej. Dla niego, człowieka z dobrego mieszczańskiego domu,
jest to sytuacja wręcz odpychająca, kiedy je się z jednej miski, ale to był
jeszcze w stanie pokonać. Jednak, niestety, dziesięć minut później został
powalony torsjami.
Zosia
Widzimy tu bardzo wielką różnicę: z jednej strony początek wieku, bohater
wstydzi się, że wymiotuje, a z drugiej współczesna książka
Masłowskiej, gdzie czynność wymiotowania jest pokazana we wspaniałej scenie.
Bardzo ładnie można zaobserwować różnice i w sposobie przekazania bohatera i
naszych czynności fizjologicznych.
Renia
Autor świadomie zdecydował się na konwencję literatury XIX-wiecznej i w
gruncie rzeczy rozegrał tę partię mistrzowsko.
Grażyna
Widzę, że nasze stanowiska zbliżają się, czy wręcz jesteśmy
jednego zdania, jeżeli chodzi o kunszt Huelle. Bo to, co w tej chwili przytaczacie, to, co
was do tej książki przekonało, to jest sposób, w jaki autor opowiada. Jeżeli
chodzi o konwencję, to uważam, że Huelle wspaniale udało się
nawiązanie do największych mistrzów powieści XIX-wiecznej, i do wielkich
Francuzów i do wielkich Rosjan. A język tego utworu jest wręcz fantastyczny, jest to
zachwycająca perełka rzadkiej urody i dlatego przeczytałam tę
książkę z przyjemnością, mimo wcześniej przytoczonych tu
zastrzeżeń.
Zosia
Właśnie, język. Ten elegancki Castorp pali tylko cygara Maria Mancini i naraz
pojawia się w jego otoczeniu dziewczyna, służąca, Kaszubka, do której mówi
się "ty tłuku". Wydaje mi się, że to mieszanie języka tak zwanego
wysokiego z gwarą, powoływanie się na Kaszubów, przedstawianie sytuacji Polaków
na tle miasta, które wówczas jest w przeważającej części niemieckie -
to wszystko są cenne elementy w tej książce.
Iza
Polecam tę książkę bardzo serdecznie każdemu czytelnikowi. Nawet
jeżeli nigdy nie dotrze do Tomasza Manna, to sama ta ksiażka, "Castorp" Pawła
Huelle, warta jest spędzonych z nią godzin.
Zosia
Polecam także.
Renia
I ja polecam. Abstrahując już od Tomasza Manna interesujące jest to, że
polski autor przedstawia niemiecki Danzig z mniejszością polską z początku
XX wieku i w tym momencie Castorp jako człowiek usoabiający zderzenie starego
mieszczańskiego świata z Gdańskiem na wschodzie jest bardzo ciekawą
przygodą.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
8 lutego 2005 oraz opublikowana w numerze 01/38 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta ze stycznia 2005.
|