RYSZARD KAPUŚCIŃSKI "PODRÓŻE Z HERODOTEM"
Znak 2005
Grażyna
O twórczości Ryszarda Kapuścińskiego mówiłyśmy już w naszym gronie
dwa lata temu, kiedy to rozmawiałyśmy o "Hebanie". Dzisiaj podyskutujemy o jego najnowszej
książce, która, jak i pozostałe, łączy w sobie reportaż, esej
i osobiste zapiski i która zabiera nas w podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w
czasie.
Iza
Zaproponowałam "Podróże z Herodotem", ponieważ pozycja ta wydaje mi się
bardzo szczególna w twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Jest to książka
bardzo osobista, autor wtajemnicza nas w swoje obcowanie z Herodotem, którego odkrył zaraz po
wojnie i który towarzyszył mu przez kilkadziesiąt lat reporterskiego życia i
reporterskich podróży. W którymś miejscu Kapuściński nazywa Herodota ojcem
reportażu, patronem wszystkich podróżujących. Uważam, że na miesiące
letnie, kiedy więcej podróżujemy po świecie, jest to lektura wręcz
obowiązkowa.
Grażyna
Uważasz, że Kapuściński tą książką zachęci czytelnika
do podróży?
Iza
Kapuściński każdą swoją książką zachęca nas do
podróżowania, a tą zwłaszcza, ponieważ odbył przy pomocy Herodota
podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie.
Zosia
Izo, zaczęłaś tak od razu z górnej półki, ale może zastanówmy się
najpierw nad pierwszą częścią tytułu: "Podróże".
Kapuściński mianowicie zauważył podczas wielu swoich wojaży, jak
bardzo ciężko jest poznawać obce kultury. Powstawały one przez tysiące
lat, my zaś jedziemy gdzieś na tydzień, dwa czy nawet na parę miesięcy i
chcemy połknąć wszystko za jednym razem. Te obserwacje bardzo mi się
spodobały, ponieważ do tej pory nigdzie nie znalazłam takiego potwiedzenia
moich własnych doświadczeń.
Renia
Rzeczywiście w tej książce Kapuściński jest bardziej podróżnikiem
niż dziennikarzem czy reporterem. Autor we wszystkich reportażach pokazuje się z
bardzo ludzkiej strony. Wydaje mi się charakterystyczne dla jego pracy to, że nie stwarza
dystansu między sobą a rozmówcami. Nie jest dziennikarzem, który wie wszystko lepiej i ma
gotowe przepisy, jak rozwiązać problemy całego świata i bolączki ludzi, z
którymi się spotyka. Nigdy nie stawia się w pozycji człowieka będącego
wyżej, wiedzącego więcej, beznamiętnie obserwującego ludzi jak na
przykład mrówki, co zdarza się innym dziennikarzom. Kapuściński wchodzi w
ich świat, nie rozumie go do końca, ale poddaje się jego atmosferze.
Zosia
Brzydko wejdę ci w słowo. Przed podróżującym, obok muru cywilizacyjnego,
staje także niesamowita bariera językowa, co w taki bardzo skromny sposób
Kapuściński przedstawia na przykładzie swojej podróży do Indii.
Grażyna
Ale z drugiej strony widać też wielką chęć otwarcia się na inne
kultury, jeżeli nie za pośrednictwem języka, to poprzez bezpośrednie
uczestnictwo w tym, co się tam dzieje. Zgadzam się z tobą Reniu, że cechą
dobrego reportera jest to, że nie tylko obserwuje, nie tylko stoi z boku i ocenia, ale
stara się możliwie wiele przeżyć na własnej skórze, doświadczyć,
by móc się na dany temat uczciwie wypowiedzieć.
Iza
Kapuściński wchodzi w środowisko, wchodzi w temat i momentami miałam nawet
wrażenie, że jest bardzo pokornym podóżnikiem, pokornym pisarzem i wielkie sprawy,
które spotyka na swojej drodze, w jakiś sposób go onieśmielają. Książka ma
w moim odczuciu duży ładunek pokory.
Zosia
Podróż można pogłębić w domu. Jestem pewna, że Kapuściński
wracając z podróży szuka książek, pogłębia wiadomości o kulturze,
o cywilizacji, ogląda zdjęcia, studiuje mapy i ta część podróży odbywa
się poza czasem. Bardzo podoba mi się spostrzeżenie Kapuścińskiego, że
podróż właściwie nigdy się nie kończy.
Iza
Ten film, który nakręciliśmy we własnej głowie w jakimś kraju, towarzyszy
nam w mniejszym lub większym natężeniu do końca życia. Tak, podróż
nigdy się nie kończy.
Grażyna
Izo, wspomniałaś Herodota i pamięć, która była dla ludzi tamtych czasów
jedynym zródłem informacji. Pamięć właśnie jest w moim odbiorze
głównym wątkiem tej książki. Pamięć ludzka od czasów Herodota, kiedy
wiedza była przekazywana z pokolenia na pokolenie w podaniu ustnym po dzień dzisiejszy,
kiedy - jak stwierdza Kapuściński - człowiek współczesny stał się
bardzo ubogi, ponieważ zdaje się głównie na pamięć zewnętrzną.
Autor prowadzi rozważania o tym, jak zmieniły się nasze warunki życia i jak
odrywamy się od naszych korzeni przestając korzystać z własnej pamięci.
Iza
Kapuściński mówi wręcz, że nie szanujemy własnej pamięci, że
obstawiamy się książkami, encyklopediami, internetami i spychamy wiadomości,
które powinniśmy w sobie nosić, na te media.
Zosia
Rozdzieliłam podróż i Herodota, ale mamy tu jeszcze jedną warstwę,
podróżowanie z książką. Kapuściński podróżuje z wybraną
przez siebie książką człowieka, który żył w 480 roku przed naszą
erą . Autor wyciąga wnioski na temat form podóżowania dzisiaj, a sposobu w jaki
podróżował Herodot. I to jest jeszcze jedna ładna warstwa tej książki:
pogłębienie przez historię, które odbywa się dla czytelnika bardzo
bezboleśnie. Taki przyjemny jest właśnie styl autora, jego lekkość, z
jaką nam podaje bardzo trudne w zasadzie zagadnienia.
Grażyna
Kapuściński porównuje podróże Herodota z własnymi i dochodzi do chyba
trochę zaskakującego wniosku, że niewiele się od tamtych czasów w pracy
reportera zmieniło. Mimo wszelkich ułatwień technicznych dobry reporter musi
być zawsze w miejscu wydarzenia.
Zosia
Nie wiem, który wiek wprowadził historyka piszącego historię zza biurka, ale
zdaje mi się, że Herodot był jednym z pierwszych, który pisał historię
podróżując. I chyba jest różnica między relacją pisaną zza biurka,
na podstawie książek i encyklopedii, a relacją pisaną z własnego
doświadczenia. I to jest najbardziej fascynujące zarówno u Herodota, jak i u
Kapuścińskiego.
Iza
Tu koło się zamyka, wracamy do pamięci, bo Herodot miał żywego
człowieka, któremu zadawał pytania. Człowiek mu opowiadał to, co sam
widział, ewentualnie usłyszał od kogoś, kto widział lub słyszał.
Te fabuły nawarstwiały się, jedna pamięć zachodziła na drugą i
jest to łańcuch spinający wiele wymienionych tu pięter w książce
Kapuścińskiego.
Renia
Kwestia pamięci jako nośnika historii jest pięknym motywem, ale w moim odczuciu
bardziej literackim niż naukowym. Może powstać z niej poczucie własnej kultury,
tożsamości, mogą powstać nawet piękne legendy, ale nie jest to wiedza
historyczna. Ja jednak upierałabym się przy tym, by obok tego istniało coś
funkcjonującego według określonych, obiektywnych kryteriów naukowych.
Iza
Dlatego Kapuściński kilkakrotnie podkreśla, że Herodot zabrał się za
spisywanie opowieści, aby je utrwalić. Pamięć ludzka jest zwodnicza, przekazy
obrastają w kokony fabularne, jeden coś dodał, drugi zmienił, trzeci
przemilczał i wiedza przekazywana ustnie odchodzi od pierwotnej prawdy. Kapuściński
przytacza dwa powody, dla których Herodot mógł się podjąć swego dzieła.
Pierwszy bo chciał się dowiedzieć, co jest dalej, co jest za tym lasem, co jest za
horyzontem. Drugi to chęć utrwalenia przekazów dla tych, którzy przyjdą po nim.
Zosia
Tu można chyba wyciągnąć jeszcze jeden wniosek, że historia nie musi
być nudna, zasypana datami, a może być czymś bardzo fascynującym, do
czego wracamy. A czy jest obiektywna, czy subiektywna? Wystarczy przeczytać kilka historii
na dany temat i sami wyciągamy wnioski. Być może Kapuściński i tę
myśl chciał nam podrzucić, że my jako czytelnicy sami możemy
dochodzić własnej prawdy. Złe nauczanie w szkołach wpoiło w nas
przekonanie, że historia to są niepodważalne fakty, ale może jednak tak nie
jest.
Grażyna
Właśnie relatywność informacji i relatywność naszej oceny świata
najbardziej mnie uderzyły podczas lektury tej książki. Zaczęłam się
zastanawiać, jak wyglądały kultury istniejące przed naszym rokiem zerowym,
przed narodzinami Chrystusa: egispka, perska, fenicka. Skąd się wzięły?
Jak przeminęły? Co się z nimi stało? Dlaczego dla nas odeszły w
niepamięć, dlaczego nie wyciągamy nauki z ich historii? Koncentrujemy się na
dziejach Europy od roku narodzenia Chrystusa, bo to jest nasza era, to jest nasza kultura. Ale
dlaczego jesteśmy tacy zaściankowi? Świat jest wielki, istniał przed nami,
istnieje obok nas i może warto otworzyć nań oczy.
Zosia
Mnie się też tak wydaje. Tak się składa, że ostatnio rozmawiałyśmy
o książce "Pamięć i tożsamość" i można odnieść
wrażenie, że XXI wiek naraz gwałtownie zaczął wracać do pamięci.
Może rzeczywiście ten wiek będzie wiekiem, który w sposób bardziej otwarty, poprzez
przekraczanie granic, o których pisze Kapuściński, wróci do wyciągania wniosków z
przeszłości, z pamięci.
Renia
To odkrycie Kapuścińskiego, że kolebką kultury europejskiej są cywilizacje
północnoafrykańskie, i dla mnie było małym wstrząsem, gdyż nigdy
wcześniej się nad tym nie zastanawiałam.
Iza
Kapuściński przez "Herodota" chce nam też przekazać myśl: ludzie,
odkrywajcie inne światy, odkrywajcie to, co jest nowe, co jest dalej, co jest za horyzontem,
bo każdy świat jest inny, każdy jest bogaty, każdy jest ciekawy, każdy
wart odkrycia...
Zosia
A to uczy tolerancji!
Iza
A to uczy tolerancji. A odkrywając inne światy lepiej poznacie samych siebie. Kropka.
Grażyna
Czy polecamy?
Iza
Baaardzo polecamy!
Zosia
Polecamy. I to nie tylko na lato.
Renia
Jak najbardziej.
Grażyna
Polecam. Może sięgniemy nie tylko po Kapuścińskiego, ale i po Herodota i
po inne stare księgi, które nam odkryją stare-nowe światy.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
12 lipca 2005 oraz opublikowana w numerze 7/44 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z lipca 2005.
|