KAROLINA LANCKOROŃSKA "SZKICE WSPOMNIEŃ"
Biblioteka Więzi 2005
Grażyna
Na początku października poznamy
tegorocznego zdobywcę nagrody literackiej NIKE. Wśród
ścisłej czołówki znalazły się, obok wspomnianej w
ubiegłym miesiącu "Wołoki" Mariusza Wilka, także
"Paw
królowej" Doroty Masłowskiej i "Lubiewo"
Michała Witkowskiego -
wszystkich tych autorów znają już Państwo z naszych
wcześniejszych spotkań. Zanim zajmiemy się ich nowymi utworami,
dziś - w ramach dalszego odrabiania zaległości - porozmawiamy o
wspomnieniowym tomiku Karoliny Lanckorońskiej, zmarłej w 2002 roku w
wieku 104 lat grande dame polskiej emigracji. Są to zapiski
autorki, które ukazywały się na początku lat
dziewięćdziesiątych w prasie i dotyczą postaci i
wydarzeń z jej młodości, przypadającej na okres przed II
wojną światową.
Iza
Pozwolisz, że uzupełnię -
są to zebrane szkice o ludziach ważnych w jej życiu i o ludziach
ważnych w naszej kulturze. Kogo opisuje? Swoją rodzinę, czyli
Lanckorońskich i powinowatych Potockich i Branickich, opisuje bardzo
pięknie swojego ojca, który był równo o pięćdziesiąt
lat od niej starszy, opisuje profesorów uniwersytetu we Lwowie i w Krakowie,
opisuje świat kresów, świat którego już dzisiaj nie ma.
Grażyna
Szkice Lanckorońskiej dotyczą osób
od dawna nieżyjących, świata, który zmiotły historyczne zawieruchy,
czy te wspomnienia mogą być interesujące dla współczesnego
czytelnika?
Renia
Są to postaci niezwykłe, wielkie
indywidualności, bardzo szlachetne osobowości. Pojęcie kresy
jest tu być może zbyt szerokie, mowa jest o świecie polskiej
arystokracji. Brakuje mi troszeczkę w tych zapiskach całego tła
politycznego. Wiemy, że chodzi o okres, w którym Ukrainę
opuściła z głodu największa ilość chłopów,
szukających chleba poza krajem, a życie arystokracji przedstawiane
jest tak pozytywnie, jak gdyby...
Grażyna
Pozwolisz, że wpadnę ci w słowo
- mówisz o chłopach ukraińskich, tymczasem Lanckorońska skupia
się na szlachcie polskiej i na jej walce o restytucję państwa
polskiego, czyli to ukraińskie morze, w którym, a raczej na którego
powierzchni, żyją jej bohaterowie, jest dla autorki jakby jedynie
tłem. Wyłaniają się z niego pojedyncze postaci, które
są w bliskim otoczeniu Lanckorońskiej i które ją fascynują,
jak choćby ten niepiśmienny chłop interesujący się
obrotami ciał niebieskich, ale ci ludzie przyciągają jej
uwagę jako indywidualności. Natomiast w szerszym spojrzeniu
politycznym czołowe miejsce zajmuje sprawa polska.
Renia
Jest to patriotyzm wysokiego lotu, ale
trochę jednostronny, taki więcej w manierze sienkiewiczowskiej.
Zosia
Ja chyba jakoś inaczej czytałam
tę książkę, gdyż odbieram ją jako zbiór ludzkich
portretów, ludzkich osobowości i każdą z opisanych postaci
można by chyba na tej podstawie namalować i to kilkoma zaledwie pociągnięciami
pędzla. Począwszy od prostych osób, otaczających autorkę w
dzieciństwie, jak anafalbeta-stangret, który jeżdżąc z
państwem po świecie potrafił się jednak ze wszystkimi
porozumieć, czy receptorzy i guwernantki, na przykład ta, która
wpoiła jej miłość do literatury polskiej. Bardzo
pięknie przedstawiona została postać lekarza domowego.
Lanckorońska zastanawiała się przez jakiś czas, czy
być człowiekiem użytecznym i zacząć studiować
medycynę, czy zająć się ukochaną historią sztuki
i pracować naukowo i właśnie słowo owego lekarza
wpłynęło na jej decyzję. Te portrety są bardzo
ciepłe.
Grażyna
Myślę, że łączy je
jeszcze coś innego. Wydaje mi się, że Lanckorońska
sportretowała ludzi, których charakteryzuje podobna postawa życiowa:
służba innym: społeczeństwu i polskiej sprawie. Na
przykład niezłomna ciotka Róża, wspaniała patriotka, czy
jej syn, który został premierem odrodzonej Polski. Ci ludzie na pierwszym
miejscu stawiali dobro ogółu i dobro ojczyzny. I sądzę, że
ten wybór najwięcej mówi o samej Lanckorońskiej. Przypomnijmy,
że zerwała zaręczyny i zrezygnowała z życia osbistego,
gdyż uznała, że nie jest w stanie połączyć go ze
służbą społeczną.
Iza
Nadmieniłabym w tym miejscu, że tych
portretów mogłoby być znacznie więcej. Lanckorońska
była tylko nieco starsza od Jerzego Giedroycia, który kiedyś
powiedział: "w naszym pokoleniu niemal nie wypadało nie
zginąć za ojczyznę".
Zosia
A propos tych wysokich wymagań stawianych
młodym z arystokratycznych rodzin, bardzo poruszyła mnie jedna
opisana scena. Mianowicie ginie Andrzej Potocki, namiestnik Galicji.
Dziewięcioletni syn i od tej chwili głowa rodu, jest w szkole w
Anglii. Cesarz wysyła specjalny pociąg do granicy szwajcarskiej i to
dziewięcioletnie dziecko jedzie na pogrzeb ojca. Wprowadzają go do
kościoła i zostwaiają samego przed katafalkiem zmarłego. I
chłopiec zaczyna płakać. Pomyślałam sobie, jak surowo
te dzieci były wychowywane. Może właśnie stąd ten taki
bezwarunkowy patriotyzm, o którym wspominałyście. Po takim
wstrząsie to dziecko już chyba nigdy nie będzie słabe.
Grażyna
Naturalnie masz rację, takie było
wychowanie, taką widziano potrzebę chwili i takie postawy
propagowano. Książka mówi nam bardzo dużo nie tylko o ludziach,
ale przede wszystkim o duchu czasów, w jakim przyszło im żyć.
Renia
Przypomnijmy, że mówimy o zaborze
austriackim, gdzie Polacy cieszyli się sporą autonomią i
osiągali wysokie pozycje, w ich rękach spoczywała cała
władza w Galicji, a wielu z nich poważanych było w całym
cesarstwie. Przy czym wydaje mi się, że różne były postawy
wobec wiedeńskiego dworu ojca autorki, bardzo przez niaą kochanego i cenionego,
i jej własna. Karol Lanckoroński był zdania,
że Polska znajduje właściwe sobie miejsce w ramach monarchii i
wyobrażał sobie przyszłość i rozwój kraju w tym
układzie. Bardzo mu się podobało to wielonarodowe cesarstwo,
ponieważ nie dopuszczało do konfliktów na Bałkanach. Natomiast
córka zdradziła się z tym, że nie podziela poglądów ojca i
bardzo pragnie Polski niezależnej. Więc jednak rysuje się tu
jakiś konflikt pokoleń.
Grażyna
Z dzisiejszego punktu widzenia moglibyśmy
żartobliwie powiedzieć, że tata okazał się bardziej
dalekowzroczny niż córka, ponieważ widział już Europę
zjednoczoną. Naturalnie można zrozumieć, że
Lanckorońska chciałaby widzieć w tej zjednoczonej Europie
wszystkie obszary polskie, nie tylko te spod zaboru austriackiego, a przede
wszystkim widzieć je tam z wolnego wyboru Polaków, a nie woli zaborcy.
Iza
Podkreślmy, że różnice
poglądów na sprawy polityczne nie ograniczały przyjaźni
Lanckorońskiej z różnymi ludźmi. Mamy tu kilka stron dosyć
ostrych, w których autorka dystansuje się wobec poglądów księdza
Meysztowicza. Jednak ich wzajemny szacunek niezależnie od różnicy
poglądów jest czymś, co - nawet jeśli nie zachwyca - to bardzo
mi się podoba.
Zosia
Łączył ich Instytut Historyczny
w Rzymie, założony przez księdza, do którego później
dołączyła Lanckorońska. Dla nich zawsze sprawa była
ważniejsza niż różnice poglądów.
Grażyna
To jest bardzo wymowne, że można
schować własne ambicje do kieszeni...
Iza
I przymyka się oko na
niedoskonałości partnerów dla dobra sprawy.
Grażyna
Co dzisiaj już nie jest oczywistością.
Przeciwnie, dziś raczej na pierwszym miejscu stawiamy własny interes.
Jeśli przy okazji wyniknie coś dla dobra ogólnego, to świetnie,
a jeżeli nie, to tym gorzej dla ogółu.
Zosia
Idąc tropem dobra ogółu wspomnijmy
może jeszcze dary Lanckorońskiej dla Polski. Przekazała ona ze
zbiorów rodzinnych liczne prace Malczewskiego oraz pamiątki po ostatnim
polskim królu, Stanisławie Auguście Poniatowskim.
Iza
Dodajmy do tego depozyt wawelski -
jakąś setkę obrazów mistrzów włoskiego renesansu i baroku.
Renia
Lanckorońska była postacią tak
wyjątkową, że jak to we wstępie wspomina Andrzej Biernacki,
w Rzymie największym zaszczytem dla Polaka było spotkanie z polskim
papieżem, a zaraz po nim z Karoliną Lanckorońską.
Iza
Nie odmówię sobie przyjemności
przytoczenia wierszyka, który sobie często podśpiewuję pod
nosem. Mówiłyście o tym, że osobiste życie Karoliny
było podporządkowane pro publico bono, zrezygnowała z
małżeństwa choć miała paru niepoślednich absztyfikantów.
Złośliwi kawalerowie powtarzali o żelaznej pannie taki wierszyk:
"Bardzo jest to elegancko, być w stosunkach z Karlą Lancko. Lecz
się człowiek trzymać musi, żeby baby nie udusić".
Grażyna
Chyba dobrze zgaduję, że wszystkie
tę książkę polecacie. Proszę o krótkie uzasadnienie.
Iza
Polecam, żeby na chwilę
zanurzyć się w świecie już nie tyle wczorajszym, co
przedwczorajszym.
Renia
Ponieważ Lanckorońska była
wyjątkową kobietą i jej życie jest bardzo
interesującym fragmentem historii Polski.
Zosia
Mimo waszych zastrzeżeń
zachwycił mnie patriotyzm przedstawianych postaci. Taki bardzo pomnikowy,
przerastający nawet chyba nasze wyobrażenie o oddaniu się
prywatnego człowieka dla sprawy. Nie wspomniałyśmy dotąd o
postaci Bora-Komorowskiego i jego żony. Opisane przez
Lanckorońską wydarzenia przerastają moją
możliwość zrozumienia, że tak można działać.
Bardzo polecam.
Grażyna
Polecam wspomnienia Lanckorońskiej dla
tego samego powodu, co Zosia, to znaczy byśmy dzisiaj zobaczyli, jak
kiedyś ludzie potrafili działać na rzecz dobra ogólnego nie
tylko kosztem własnych ambicji, ale i kosztem własnego życia, a
nawet życia swojej rodziny, co wymaga jeszcze większego heroizmu,.
Nie chcę powiedzieć, że muszą to być bezwzględnie
wzorce do naśladowania, ale powinny skłonić do zastanowienia.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
14 października 2003 oraz opublikowana w numerze 11/24 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z listopada 2003.
|