DOROTA MASŁOWSKA
"WOJNA POLSKO-RUSKA POD FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ"
Lampa i Iskra Boża, 2002
Grażyna
Jednym z niewielu utworów sensu stricto beletrystycznych
wśród tegorocznych nominacji do NAGRODY NIKE jest
powieść dziewiętnastoletniej Doroty Masłowskiej.
Książka ta narobiła w Polsce bardzo wiele szumu. Przez
jednych ogłoszona została debiutem roku, najlepszą i
najciekawszą nową pozycją na rynku polskim, przez
innych odrzucona została wręcz ze wstrętem, zarówno
ze względu na sposób przedstawiania bohaterów jak i na język.
Zosia
Bohaterem jest Silny, o którym później dowiadujemy się,
że ma na imię Andrzej. W formie słowotoku opowiada on
o wydarzeniach kilku dni w Gdańsku: knajpa, dziewczyny, dom
matki, plaża, spacer przez miasto, wizyta u nowej znajomej,
zakończona wysiusianem się na doniczkę z kwiatami i
na papugi, rozróba w McDonaldzie i końcówka na komisariacie i
w szpitalu. Rytm opowiadaniu nadają nie zdarzenia, lecz
narkotykowe odloty i ataki wściekłości, kiedy
kończy się działanie prochów. Wszystko to
rozgrywa się na tle półżartobliwie relacjonowanej
walki band papierosowo-narkotykowych polskich i ruskich.
Grażyna
Fabuła jest uboga i nie ma w niej nic odkrywczego, ale bardzo
ciekawym elementem tej książki jest język, choć i
tu miałabym zastrzeżenia. Bowiem wszyscy bohaterowie
mówią tym samym chaotycznym slangiem rozkojarzonego ćpuna,
posługują się tymi samymi idiomami. Może to
być uzasadnione faktem, że wszyscy pochodzą z
jednego środowiska, ale jednak brakuje mi tu choćby
odrobiny indywidualizmu.
Zosia
Dodam, że jest to język bezładny, nieuporządkowany,
kaleki, niegramatyczny. Nie porządkuje on wypowiedzi bohaterów
tak samo jak Silny nie radzi sobie z porządkowaniem
rzeczywistości, która przepływa bezładnie wokół
niego i przez niego.
Grażyna
A jednocześnie autorka nie stosuje tego słowotoku
konsekwentnie. Kiedy bohaterowie stają się jej alter ego,
kiedy ich ustami wygłasza ona własne poglądy na
przykład na aktualną sytuację polityczną w
Polsce, zaczynają oni niespodzianie przemawiać
najczystszą, zachwycająco precyzyjną, wysoką
polszczyzną.
Iza
Mnie się ta książka zdecydowanie nie podoba, z
wyjątkiem warstwy językowej, którą uważam za
odkrywczą. Autorka ma po prostu słuch literacki, tworzy
nowy język jakiejś poetyckiej kalumni, jakiegoś
metafizycznego bełkotu rozpadającego się świata.
Ten świat, który widzimy w powieści, to nie jest jednak
świat przedstawiony, a świat wyrzygany - przepraszam,
że posłużyłam się językiem autorki.
Renia
A mnie ta książka bardzo się podobała. Na tej
zasadzie, że wydaje mi się, iż otworzyła mi
nowy świat, który do tej pory nie był dla mnie
dostępny, świat uczuć, emocji młodych Polaków,
tej generacji, która wyrosła i dojrzewa podczas mojej
nieobecności w Polsce. I ten język, który oczywiście
w pierwszym momencie zaszokował, po krótkim czasie wydał
mi się jedynym adekwatnym do opisania nowej rzeczywistości
i świata wewnętrznego tych młodych ludzi.
Zosia
O narkotykach, o odlotach, przylotach i upadkach po narkotyku
mogę sobie przeczytać także w innych utworach.
Ta książka niczego nowego mi nie opowiada. Warto
wspomieć, że aktualnie ukazał się cały cykl
książek na ten temat: Maksa Cegielskiego, Tomasza
Piętaka, Mirosława Sędzikowskiego. Oczywiście
jest to jakiś sygnał, że w pewnej grupie
młodzieży coś się dzieje, że jest ogólny
upadek wartości, ale czy to jest dla nas coś nowego?
Renia
Także w prasie na pewno wiele jest artykułów
poruszających te tematy. Ale objawieniem jest to, że
Masłowska przedstawia ten świat nie z pozycji dziennikarza,
który zdolny jest do refleksji, z pozycji osoby, która wyrosła
na zupełnie innych wzorcach, tylko potrafiła wcielić
się w człowieka, który tym światem żyje i dla
którego ten świat jest jedynym dostępnym. Sam fakt,
że książka ta spotkała się z tak wielkim
oddźwiękiem wskazuje na to, że jest wielu młodych
ludzi i całe pokolenia, które się w jakiś sposób z
nią identyfikują.
Iza
Zjawiska telewizyjne typu Big Brother, reality show spotykają
się także z dużym oddźwiękiem i
dużą oglądalnością, a jest to stek bzdur.
Z literackiego punktu widzenia ta książka nie jest dla mnie
ani poznawcza, ani ciekawa. Natomiast jest na pewno odbiciem pewnego
zjawiska socjologicznego.
Renia
Czy można wobec tego wyjść z założenia,
że jest to pierwsza próba jakiegoś nowego nurtu, że
Masłowska jest przedstawicielką czegoś, co się
właśnie zaczyna, jakiegoś rodzaju pop-artu w
literaturze polskiej?
Grażyna
Nie jest wykluczone, że Masłowska znajdzie wielu
naśladowców, ale ja bym ją postrzegała oddzielnie.
Uważam, że jest to bardzo zdolna dziewczyna, która potrafi
znakomicie pisać i moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie
chowa się za prymitywnych bohaterów.
Iza
Zrzućmy to na karb debiutu - następna książka
będzie na pewno lepsza, ale tej zdecydowanie nie mogę
polecić.
Renia
Ja pozostaję przy moim werdykcie i polecam tę
książkę. Myślę, że jest ona
początkiem nurtu, który być może otworzy nam do
końca ten świat, którego my już nie rozumiemy jako
generacja po prostu za stara.
Zosia
Uważam, że warto tę książkę
przeczytać, gdyż jest w niej bardzo dużo bardzo
dobrych obserwacji, natomiast w dalszym ciągu będę
się upierała, że nie jest to dobra literatura.
Grażyna
Zgadzam się z Zosią i Izą, więc jeżeli
ktoś szuka dobrej książki, to mu tej nie polecam.
Natomiast jeżeli ktoś jest zainteresowany nowatorskim
językiem i ciekawą osobowością autorską,
to powinien tę książkę przeczytać.
Uważam, że przed Masłowską jest duża
przyszłość jeżeli tylko nie spali jej szum
medialny, jaki został rozpętany wokół jej osoby.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
14 stycznia 2003 oraz opublikowana w numerze 7/20 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z lipca 2003.
|