ANDRZEJ MULARCZYK "KATYŃ POST MORTEM"
Muza 2007
Grażyna
Cała Polska żyje filmem "Katyń"
Andrzeja Wajdy, a księgarnie
żyją książką Andrzeja Mularczyka "Katyń post
mortem. Opowieść filmowa.". Jak autor zmierzył się z niełatwym
tematem, kogo uczynił centralnymi postaciami swojej opowieści?
Iza
Są nimi trzy generacje kobiet: matka,
żona i córka ofiary mordu w Katyniu. Kobiety czekają,
pielęgnują pamięć o nieobecnym i żyją z jego
nieobecnością na co dzień, ale w moim odczuciu jest to przede
wszytkim książka o powstaniu i formowaniu się kłamstwa.
Pokazuje ona, jak rodzi się kłamstwo w sytuacji powojennej, jak osoby
przychodzące z zewnątrz do tej rodziny, składającej
się z trzech kobiet, reagują i odbierają kłamstwo. Oprócz
naszych trzech bohaterek i wielkiego nieobecnego, są jeszcze dwie postaci
męskie stojące na antypodach podejścia do Katynia i stosunek do
mordu tych wszystkich bohaterów jest tematem książki.
Renia
W przeciwieństwie do Izy nie uważam,
że narodziny kłamstwa i zagadnienia moralne stoją na pierwszym
miejscu. Wydaje mi się, że podstawowym problemem w tej książce
jest tragedia ludzka, która jest skutkiem takiego kłamstwa, ponieważ
te kobiety - kochające i czekające, żyjące między
rozpaczą a nadzieją - nie mogą pożegnać się ze
zmarłym właśnie ze względu na to kłamstwo. Nie
mają szansy dowiedzieć się do końca, co się
naprawdę wydarzyło, kto jest sprawcą i czy ten ojciec, syn i
mąż rzeczywiście został zamordowany, czy też
udało mu się przeżyć.
Iza
Ależ nasze bohaterki dokładnie
wiedzą, że zginął, gdyż dostały jego kalendarzyk,
uratowany z ekshumacji i przyniesiony do ich domu. One mają
pewność.
Renia
Ale nie mają jej od samego początku.
Zaczyna się od oczekiwania, poszukiwania ostatnich śladów,
później chodzi o to, że nie można o śmierci
najbliższego człowieka mówić otwarcie i to też jest
tragedia. Moralna postawa bohaterek to ich heroiczna manifestacja, że o
prawdzie należy mówić za każdą cenę - za cenę
życia ludzkiego, za cenę szczęścia własnego dziecka.
Można tu zastanowić się nad tym, czy prawda jako kategoria
moralna powinna stać ponad życiem ludzkim.
Zosia
Wracając do trzech generacji kobiet
uważam, że bardzo ładnie pokazana jest różnica między matką
Andrzeja, jego żoną i córką. Babcia, bardzo religijna, która w
czasie wojny straciła męża, do końca wierzy, że syn
wróci, albo tak dobrze odgrywa tę wiarę przed rodziną.
Żona, która już jest osobą niewierzącą, ma duże
pretensje do Pana Boga, ale ma żelazne zasady i uważa, że
należy poszukiwać prawdy. Ale najbardziej zainteresowała mnie
córka, która pamięta obrazy ojca, a przecież tak bardzo chce się
uwolnić od tej ciążącej w domu atmosfery pamięci,
życia w post mortem. Ona wie, że i matka i babka bardzo ojca
kochały, ale jest młodą dziewczyną, chodzi do szkoły, zdaje
maturę i nie jest w stanie unieść tej ciężkiej
atmosfery w domu. Buntuje się, chce chodzić do teatru, do kina, chce
mieć swojego chłopaka i ten wątek był dla mnie bardzo
ważny. Podziwiam autora, że zdobył się na taki temat, który
większość Polaków w jakimś sensie zna i który wielu z nich
dotknął i wydaje mi się, że z tego zadania autor
wywiązał się bardzo dobrze. Przyznam, że bałam
się sięgać po tę książkę i podoba mi
się, że przesunął punkt ciężkości z samego
mordu na rodzinę i oczekiwanie. Uświadomił mi przy tym, jak
ciężki jest problem ciągnący się od Antygony, że
łatwiej jest znieść świadomość śmierci kiedy
dopełniliśmy wszystkich obrządków, że zmarłych trzeba
pogrzebać, inaczej są ciągle z nami obecni i nie potrafimy
się z nimi pożegnać.
Grażyna
Zgodzę się Zosiu, że
podejście do tematu było chyba najbardziej szczęśliwe z
możliwych, gdyż trudno w sposób ludzki przedstawić mord
katyński. Nie zgodzę się jednak, że autor dobrze
wywiązał się z zadania. Szczerze mówiąc książka w
wielu miejscach kojarzyła mi się z komiksem: grubą kreską
rysowana postać, trzy zdania w dymku i następny obrazek. Muszę
powiedzieć, że od strony literackiej ta powieść ogromnie
mnie rozczarowała.
Iza
Mnie również nie zachwyciła
literacka strona książki. Podobnie odebrałam postaci jako
papierowe, za wyjątkiem może tej najmłodszej Weroniki i jej
chłopaka Jura. Z całej książki podoba mi się
najbardziej jedna z końcowych scen, kiedy Weronika zdaje egzaminy
wstępne na archeologię. Zdaje oczywiście bardzo świetnie i
tylko na końcu profesorowie pytają o ojca. A wtedy Weronika odpowiada:
"Ojciec zginął w Katyniu w 1940 roku." I ona przepada na tym
egzaminie. Wiadomo, że wówczas na każdym egzaminie obecny był
tak zwany czynnik społeczny, którego zdanie było decydujące. Ona
wie, że już nie zda, chociaż zdała świetnie, podchodzi
do mamy i opowiada jej to, a mama, która też przeszła pewną
ewolucję, mówi z wyrzutem: "I po co im to powiedziałaś?" Na co
Weronika odpowiada: "Przecież zawsze mnie tego uczyłaś. Nie
martw się, ja kiedyś zdam." Jest to ładna scena w słabej w sumie
książce.
Zosia
Nie chciałabym rozmawiać o poziomie
literackim książki. Wydaje mi się, że temat katyński
jest po raz pierwszy w ten sposób poruszany w literaturze polskiej.
Osobiście podeszłam do niej bardzo emocjonalnie i dedykację,
że książka poświęcona jest rodzinom tych, którzy
stracili bliskich w Katyniu, odebrałam jako skierowaną także do
mnie. Ojciec mojego wujka zginął w Katyniu i cieszę się,
że moja ciocia, już bardzo, bardzo starsza pani, i jej syn doczekali
się momentu, że został nakręcony film i została
napisana książka, nawet jeśli nie sięga ona wyżyn
literackich.
Renia
Nasuwa mi się tu obserwacja, że
może dlatego, że o zbrodni katyńskiej my Polacy możemy
mówić od stosunkowo krótkiego czasu po tak długim okresie milczenia,
trudno jest stworzyć dobre dzieło literackie na ten temat, z jednej
strony bolesny, a z drugiej heroiczny. Postacie tych, którzy zginęli w
Katyniu, zostały w jakiś sposób przez nas wyidealizowane, choćby
ze względu na okoliczności zbrodni. Może każdemu autorowi
trudno byłoby uniknąć takiego monumentalnego, plakatowego
ukształtowania postaci.
Grażyna
Monumentalne byłyby do zaakceptowania,
natomiast plakatowe nie są. Moim zdaniem to, że temat jest tak
ważny, bolesny, trudny, że tak długo o nim oficjalnie milczano,
podkreślam – oficjalnie, gdyż ta wiedza w społeczeństwie istniała
i kto chciał, mógł się z nią zapoznać, można
się było nad nią zastanowić i ją przemyśleć
– nie usprawiedliwia niechlujności pisarskiej, bo inaczej się tego
nie da nazwać. Jest wiele momentów, gdzie mamy wrażenie, iż
autor na szybko wprowadzał poprawki, zapominając czasem wręcz o
wykreśleniu pierwotnej wersji. Nad tą książką
ciąży grzech pośpiechu. Czy ją polecacie?
Iza
Nie polecam.
Renia
Nie ze względu na jej walory literackie, a
ze względu na wagę tematu i ze względów historycznych polecam.
Zosia
Polecam z tych samych względów co Renia.
Grażyna
Lubię być zaskakiwana przez
opowieść, więc jeżeli w jednej trzeciej książki
autor zdradził mi już wszystkie zwroty akcji, a epilog znamy
przecież od poczatku, to nie bardzo mam chęć dalej ją
czytać. Tyle na temat aspektu literackiego. Natomiast jeżeli chodzi o
aspekt historyczny, to z czystym sumieniem mogę polecić tę
książkę tylko jako bryk z historii, który pozwoli uzyskać
pierwsze przybliżenie do tematu i zachęci do jego
pogłębienia.
Rozmowa została wyemitowana w
Polonijnym Magazynie Radiowym Polenflug w
Radiu Flora w Hanowerze
11 grudnia 2007 r.
|