SZUKAJ:
polski deutsch
   

SALONIK LITERACKI
POLONIJNEGO MAGAZYNU RADIOWEGO "POLENFLUG"

Radio Flora e.V. Hannover
wtorki, godz. 19.30-30.30, UKF 106,5 MHZ, kabel 102,15 MHz

O LITERATURZE ROZMAWIAJĄ:
Grażyna Kamień-Söffker, Teresa Czaniecka-Kufer, Izabela Nawrat, Zofia Ścierska





WIESŁAW MYŚLIWSKI "TRAKTAT U ŁUSKANIU FASOLI"
Znak 2006





Grażyna
Nagroda Nike przypadła w tym roku Dorocie Masłowskiej za rapową balladę "Paw królowej". Zajmiemy się i tą książką i dalszymi finalistami: "Lubiewem" Witkowskiego i "Wołoką" Wilka, natomiast dzisiejsze spotkanie poświęcimy książce, która być może zostanie dostrzeżona przez kapitułę nagrody w roku przyszłym. Mowa o nowej powieści Wiesława Myśliwskiego, pierwszego laureata Nike, zatytułowanej "Traktat o łuskaniu fasoli".
Iza
Treść najnowszej książki Myśliwskiego jest w zasadzie do opowiedzenia w dwóch zdaniach i jest podobna do treści wszystkich jego dzieł - jest to opowieść o życiu. Jest to opowieść o losie niemłodego człowieka, którego życie dobiega końca, a rozpięte jest ono pomiędzy czasem drugiej wojny światowej, kiedy to przypada jego dzieciństwo, poprzez całe lata Polski powojennej, aż po dzień dzisiejszy. Jest to spokojna, szeroka jak rzeka narracja, w której znajduje się wszystko.
Zosia
Podoba mi się bardzo tytuł: "Traktat o łuskaniu fasoli". Wymawiając słowo "traktat" myślimy o traktacie międzynarodowym, gospodarczym, handlowym, filozoficznym. Natomiast tu już jest pewna ironia w tytule: traktat o łuskaniu fasoli. W książce biegnie cały czas opowieść o życiu, ale przerywana jest właśnie traktatami: traktat o świetle, traktat o świecy, traktat o zwierzętach. I wydaje mi się, że w tych małych traktatach zawarta jest cała mądrość opowiadającego, czy Myśliwskiego, jeżeli za opowiadającego uznamy autora. Bardzo mi się podoba taki układ książki, ponieważ jeśli czytelnik nie ma ochoty czytać traktatu, to może po prostu przerzucić kartki i skupić się wyłącznie na fabule.
Grażyna
Jeżeli pozwolisz, to nawiążę jeszcze do fabuły. Historia rozpoczyna się w chwili, kiedy do domku starszego człowieka przychodzi obcy i w rozmowie, która się wywiązuje, gospodarz opowiada przybyszowi swoje życie, przetykając opowieść wspomnianymi traktatami.
Renia
Jednocześnie ogromne znaczenie ma tu czynność łuskania fasoli, ponieważ on przyjmuje tego nieznajomego gościa pytaniem: czy pan chciał kiedyś kupić u nas fasolę? Sprzedaż fasoli w czasie okupacji, w czasie głodu, była dla ludzi z miasta bardzo ważnym zródłem wyżywienia, a z drugiej strony łuskanie fasoli ważne było w historii rodziny bohatera, kojarzyło mu się ono ze wspólną pracą rodzinną, w której i mama i tato i dziadek mieli swoje zadania. Było to zajęcie bardzo konsolidujące rodzinę.
Zosia
Wpadnę ci w słowo: kiedy rodzina zasiada do łuskania fasoli, pojawia się miejsce na traktat. Mianowicie czekali, aż zapadnie zmierzch, ojciec dawał znak matce, matka zapalała lampę i narrator do dzisiaj pamięta ten moment zapalenia lampy, czyli powstania światła. Jakby był to biblijny początek świata. Cała rodzina siadała w kręgu światła i zaczynała łuskać fasolę. Rozważania o świetle przeplatają się bardzo pięknie z opisem codziennych czynności.
Iza
Mnie się wydaje, że tutaj być może nie jest najważniejsze akurat to łuskanie fasoli, bo często czytamy, że na przykład skubali pierze, czy wykonywali inne czynności. Dla mnie ważne jest to, że nie było świata elektroniki, że nie było tych wszystkich absorbujących nas urządzeń, tylko siadało się wokół lampy naftowej, wokół jakiegoś światła, które porządkowało świat, ręce miały jakieś zajęcie gospodarcze, bo wieczór nie mógł być zmarnowany, a głowa i świadomość dążyły do snucia fabuły. I to łuskanie fasoli jest jakby tłem, czy podbudową do opowieści.
Grażyna
Mnie się wydaje, że to łuskanie fasoli jednak jest ważne, jest elementem porządkującym i spinającym opowieść klamrą. Symbolizuje przede wszystkim pierwszą część życia narratora, do wojny, kiedy to życie - przynajmniej w jego wspomnieniach - było sielskie, uporządkowane, bezpieczne, mające stały, niezmienny od wieków rytm regulowany prawami natury. W drugiej części łuskanie fasoli pojawia się jako motyw...
Renia
Powrotu do korzeni!
Grażyna
... powrotu do korzeni, ale i nawiązania kontaktu z obcym: oni prowadzą rozmowę w trakcie łuskania fasoli. Przesuwając w palcach ziarenka, niemal jak kolejne dni życia, narrator odbywa drogę od przeszłości do chwili obecnej. I widzę jeszcze jedną rolę łuskania fasoli, powiedziałabym mityczną. Kiedy bohater po długiej nieobecności w kraju wraca w rodzinne strony, stwierdza, że wszystko tam się zmieniło. Powstał zalew, zmienił się krajobraz i zabudowa i błądzi on po lesie, nie potrafiąc odnaleźć własnego domu. Aż w pewnym momencie, już po zapadnięciu zmroku, spostrzega w oddali światełko i wie: to matka zapaliła lampę, siadają do łuskania fasoli – teraz trafi już bez trudu. A czytelnik wie, że i matka i cała rodzina zginęła w czasie wojny.
Renia
Może jako uzupełnienie spostrzeżenie, że to łuskanie fasoli to dzieciństwo: okres bezpieczny, piękny, ciepły, rodzinny i następnie ponowne łuskanie fasoli, jako kolejny etap życia, ten ostatni, jak gdyby powrót do czasu szczęśliwości. Narrator żegna się ze swoim życiem, patrzy na nie z dystansu i odnajduje ponownie spokój wewnętrzny, więc to łuskanie fasoli jest jakby elementem symbolizującym szczęśliwy etap w życiu.
Zosia
Odczytałam to tak: łuskam fasolę, więc jestem. Łuskanie jako podstawa porządkująca życie tego człowieka i właściwie cały byt. I tu moglibyśmy przejść do kolejnego traktatu - o muzyce. Narrator stwierdza, że elementem porządkującym zarówno muzykę, jak i nasze życie jest rytm. Kiedy wypadamy z rytmu, wpadamy w rozpacz. Więc to łuskanie fasoli możemy potraktować jako poddające rytm życia.
Iza
Macie rację, ale jednak cały czas będę się upierała, że może tu chodzi niekoniecznie o łuskanie fasoli, a ogólnie o symboliczną czynność prozaiczną, która nam w naszej świadomości buduje nasz byt, gdyż kojarzy nam się z dzieciństwem, z poszczególnymi etapami, jest klamrą.
Renia
I wywołuje poczucie bliskości z innym człowiekiem.
Zosia
Mnie się tu automatycznie narzucał obraz Van Gogha "Jedzący kartofle".
Iza
Tak!
Grażyna
Jednak nie całe życie bohatera upłynęło pod przy lampie stojącej na rodzinnym stole. Cezurą jest wojna, podczas której ten cały uporządkowany świat odchodzi w przeszłość i zaczyna się nowe życie, nie tylko dlatego, że narrator opuszcza wieś, ale i dlatego, że świat całkowicie się zmienił. Razem z nastaniem tego nowego świata zmienia się także całkowicie nastrój opowieści, a jednak jest ona w dalszym ciągu zrytmizowana małymi traktatami i opowiastkami, które pojawiają się na każdym etapie życia narratora. Przez wszystkie lata towarzyszą mu, jak bym to nazwała, historie z życia człowieka przyzwoitego.
Renia
Czy może poczciwego?
Grażyna
Nie, nie, właśnie przyzwoitego, mimo różnych kolei losu. Najpierw jest małoletnim sprzedawcą owoców w pociągach, potem trafia do socjalistycznej szkoły junaków, gdzie próbują wychować go na nowego obywatela, dalej pracuje na budowach, potem jako muzyk, wyjeżdża na zachód. W tej części opowieści miejsce łuskania fasoli zajmuje motyw grania na saksofonie.
Zosia
Jest tam wiele bardzo ładnych sformułowań na temat muzyki i roli muzyki w życiu człowieka. Pojawia się takie piękne stwierdzenie, że gdyby Pan Bóg, tworząc świat, zaczął od muzyki, to ten świat wyglądałby dziś zupełnie inaczej. Są tam też bardzo ładne rozważania na temat gry na saksofonie. Jaki człowiek, taka gra. Podobno szczególnie dźwięk saksofonu zależy od tego, ile człowiek uczucia włoży w grę.
Renia
Ten instrument odegrał też istotną rolę w biografii bohatera. Wiązał się ze spotkaniem dwóch ludzi, którzy odegrali kluczową rolę w jego życiu i zdecydowali o tym, jak potoczyły się jego dalsze losy. Jednym z nich był nauczyciel muzyki we wspomnianej szkole junaków, a drugim magazynier na budowie, który okazał się być geniuszem muzyki, niestety już tak schorowanym, że nie mógł sam grać, ale udało mu się przelać miłość do instrumentu na naszego bohatera. Książka napisana jest w formie monologu, opowieści...
Zosia
Monolog jako dialog, czy dialog jako monolog?
Grażyna
Powiedziałabym, że relacja z dialogu.
Renia
...relacji z dialogu, w której bohater opowiada przede wszystkim o swoim życiu, ale są tam także duże fragmenty, gdzie bohaterem staje się ktoś z poznanych, spotkanych przez niego ludzi. I to nie są wspominki na marginesie, a wielostronicowe etiudki, jak ta o pięknej Basi, magazynierze-geniuszu muzyki i innych postaciach. Są to pełne, zamknięte w sobie opowieści.
Iza
Cały wątek leśno-partyzancki jest niesamowicie pięknie przedstawiony.
Grażyna
Wiele jest takich perełek. Mnie osobiście ogromnie podobały się mniejsze opowiastki, np. o przymierzaniu kapelusza, o dyrygowaniu orkiestrą, czy o śwince Zuzi.
Zosia
I mnie bardzo podobała się scenka kupowania kapelusza. Była ona bardzo teatralna: przymierzanie, zmienianie, kolor jeden, kolor drugi, kolor trzeci, naprawianie w trakcie kupowania kapelusza lampy, nakłanianie do kupna...
Grażyna
I ten etos przedwojennego właściciela sklepu, godność zawodowa, doświadczenie, psychologiczna głębia obserwacji...
Iza
Chociaż czasy już były bardzo niegodne.
Renia
Może ta scenka dlatego była tak pięknie teatralna, że był to już etap w historii Polski, kiedy kultura sprzedawania kapeluszy już prawie zaniknęła.
Iza
A co powiecie na temat smakowitych całych stron na temat kina?
Renia
Tak, ta przerwana projekcja, która skończyła się tragedią!
Iza
Za każdym razem przy lekturze Myśliwskiego zastanawiam się nad tym, że przy pomocy prostych środków literackich, bo tu nie ma ani wyszukanych metafor, ani niesamowitego słownictwa, przy pomocy prostych słów człowiek buduje tak niesamowite literackie perły.
Renia
Zwróciłaś uwagę, że język nie jest szczególnie wyrafinowany, skomplikowany. Zgadzam się i uważam, że tym, co stanowi o klasie tej ksiąki, jest jej struktura, kompozycja. To, na co Zosia zwróciła uwagę: inkrustacja traktatami, forma monologu, czy też jak powiedziałyśmy - relacji z dialogu - która co jakiś czas zamienia się w traktat, albo w opowieść o innym człowieku, różnego rodzaju warstwy. A wszystko tak pięknie połączone w całość, że wydaje mi się, iż pod tym względem ta książka jest wyrafinowanym literackim arcydziełem.
Grażyna
Całkowicie zgadzam się z konkluzją, przy czym nie powiedziałabym, że język został potraktowany po macoszemu. Uważam, że w tej książce trudno znaleźć zbędne słowo, każde z nich ma swoją wagę i swoją rolę do spełnienia w opowieści.
Zosia
Ta książka jest wyrafinowana w sposób prosty. Weźmy choćby konstrukcję pozornego monologu. Narratorowi potrzebny był partner rozmowy, ponieważ poznaję siebie w momencie, kiedy mam przed sobą jakiegoś partnera. Czyli mogę skonfrontować moje wyobrażenie o sobie, mogę zobaczyć samego siebie dopiero wtedy, kiedy przede mną siedzi ktoś drugi. Widziałabym tu także klucz Myśliwskiego do literatury: piszemy nie dla siebie, a dla wyobrażonego czytelnika. Jest to zrobione prosto, ale przewrotnie, czyli w sposób bardzo wyrafinowany. I jeszcze jeden aspekt: podobnie jak kilku innych autorów, np,. Kapuściński, czy Jan Paweł II, Myśliwski nawiązuje do roli pamięci.
Iza
Nie sztuka zbudować wyrafinowaną literaturę wyrafinowanymi środkami. Sztuka zrobić to środkami prostymi, jak to zrobił Myśliwski. Cały czas, od pierwszej do ostatniej strony, podpisując się pod stwierdzeniem, że każde słowo jest tu starannie dobrane, od pierwszej do ostatniej strony czułam, że autor lubi samego siebie, lubi swój świat, lubi to, co opisuje i w tym opisie, nawet jeżeli mówi o rzeczach drastycznych, jest dużo ciepła i miłości. Akceptacji świata i samego siebie. Przecież człowiek sam dla siebie jest najbardziej dokuczliwym przymusem. Często trudnym do zniesienia i niektórzy nie potrafią siebie znieść. Nasz podmiot literacki znosi siebie bardzo dobrze, czuje się ze sobą bardzo dobrze, a rozmówcy potrzebuje, by wyzwalać tok słów.
Renia
Chciaż mam wrażenie, że podmiot literacki nie przez całe życie był tak pogodzony ze sobą. Spotykamy go na tym etapie życia, na którym on ten spokój wewnętrzny już osiągnął. Ogarnęła go nawet potrzeba porządkowania świata. Pamiętamy, że pilnuje on osiedla domków letniskowym i prowadza tam własny regulamin. Jest to etap, kiedy wrócił do swoich korzeni, uspokoił się, jest już osobowością harmonijną, pogodzoną ze światem, akceptującą świat i samego siebie mimo świadomości, że świat nie jest dobry. Bohater odchodzi z leciutkim pobłażaniem dla tego wszystkiego, co przeżył i co pozostawia.
Grażyna
I to jest bardzo ważna obserwacja – bohater jest pogodzony nie tylko z otaczającym go światem i z samym sobą, ale i z faktem, że ten świat opuszcza. I może stąd też bierze się jego wewnętrzny spokój, że zamknął on już swoje obrachunki ze światem.
Renia
Nie powiedziałyśmy nic o wojnie, która była cezurą w życiu narratora i jo pewnym związanym z nią spotkaniu w Wiedniu, które mną wstrząsnęło. Jest to spotkanie, które w niezwykle piękny sposób łączy kata i ofiarę. Czy mogę je zdradzić?
Grażyna
Może nie zdradzajmy. Niech ta historia będzie przynęta dla tych, którzy może nie bardzo lubują się w traktatach, lubią za to fabułę, aby zostało dla nich coś do odkrycia. Od jakiegoś już czasu rozpływamy się nad tą książką, nad jej konstrukcj, stylem, językiem, życiową mądrością. Więc chyba nie będziemy miały trudności z tym, by krótko powiedzieć, czy ją polecamy.
Zgodnym chórem:
Polecamy!!!


Rozmowa została wyemitowana w Radiu Flora w Hanowerze 14 listopada 2006 oraz opublikowana w numerze 11-12/59-60 hanowerskiego miesięcznika <Twoja Gazeta z listopada/grudnia 2006.

> Home | Kontakt | Impressum