WIESŁAW MYŚLIWSKI "TRAKTAT U ŁUSKANIU FASOLI"
Znak 2006
Grażyna
Nagroda Nike przypadła w tym roku Dorocie Masłowskiej za rapową balladę
"Paw królowej". Zajmiemy się i tą książką i dalszymi
finalistami: "Lubiewem" Witkowskiego i "Wołoką" Wilka, natomiast
dzisiejsze spotkanie poświęcimy książce, która być
może zostanie dostrzeżona przez kapitułę nagrody w roku
przyszłym. Mowa o nowej powieści Wiesława Myśliwskiego,
pierwszego laureata Nike, zatytułowanej "Traktat o łuskaniu fasoli".
Iza
Treść najnowszej książki Myśliwskiego jest w zasadzie do opowiedzenia
w dwóch zdaniach i jest podobna do treści wszystkich jego dzieł -
jest to opowieść o życiu. Jest to opowieść o losie
niemłodego człowieka, którego życie dobiega końca, a
rozpięte jest ono pomiędzy czasem drugiej wojny światowej, kiedy
to przypada jego dzieciństwo, poprzez całe lata Polski powojennej,
aż po dzień dzisiejszy. Jest to spokojna, szeroka jak rzeka narracja,
w której znajduje się wszystko.
Zosia
Podoba mi się bardzo tytuł: "Traktat o łuskaniu fasoli". Wymawiając
słowo "traktat" myślimy o traktacie międzynarodowym,
gospodarczym, handlowym, filozoficznym. Natomiast tu już jest pewna ironia
w tytule: traktat o łuskaniu fasoli. W książce biegnie cały
czas opowieść o życiu, ale przerywana jest właśnie
traktatami: traktat o świetle, traktat o świecy, traktat o
zwierzętach. I wydaje mi się, że w tych małych traktatach
zawarta jest cała mądrość opowiadającego, czy
Myśliwskiego, jeżeli za opowiadającego uznamy autora. Bardzo mi
się podoba taki układ książki, ponieważ jeśli
czytelnik nie ma ochoty czytać traktatu, to może po prostu
przerzucić kartki i skupić się wyłącznie na fabule.
Grażyna
Jeżeli pozwolisz, to nawiążę jeszcze do fabuły. Historia
rozpoczyna się w chwili, kiedy do domku starszego człowieka
przychodzi obcy i w rozmowie, która się wywiązuje, gospodarz opowiada
przybyszowi swoje życie, przetykając opowieść wspomnianymi
traktatami.
Renia
Jednocześnie
ogromne znaczenie ma tu czynność łuskania fasoli, ponieważ
on przyjmuje tego nieznajomego gościa pytaniem: czy pan
chciał kiedyś kupić u nas
fasolę? Sprzedaż fasoli w czasie okupacji, w czasie głodu,
była dla ludzi z miasta bardzo ważnym zródłem wyżywienia, a
z drugiej strony łuskanie fasoli ważne było w historii rodziny
bohatera, kojarzyło mu się ono ze wspólną pracą
rodzinną, w której i mama i tato i dziadek mieli swoje zadania. Było
to zajęcie bardzo konsolidujące rodzinę.
Zosia
Wpadnę ci w
słowo: kiedy rodzina zasiada do łuskania fasoli, pojawia się
miejsce na traktat. Mianowicie czekali, aż zapadnie zmierzch, ojciec
dawał znak matce, matka zapalała lampę i narrator do dzisiaj
pamięta ten moment zapalenia lampy, czyli powstania światła.
Jakby był to biblijny początek świata. Cała rodzina
siadała w kręgu światła i zaczynała łuskać
fasolę. Rozważania o świetle przeplatają się bardzo
pięknie z opisem codziennych czynności.
Iza
Mnie się wydaje,
że tutaj być może nie jest najważniejsze akurat to
łuskanie fasoli, bo często czytamy, że na przykład skubali
pierze, czy wykonywali inne czynności. Dla mnie ważne jest to,
że nie było świata elektroniki, że nie było tych
wszystkich absorbujących nas urządzeń, tylko siadało
się wokół lampy naftowej, wokół jakiegoś światła,
które porządkowało świat, ręce miały jakieś
zajęcie gospodarcze, bo wieczór nie mógł być zmarnowany, a
głowa i świadomość dążyły do snucia
fabuły. I to łuskanie fasoli jest jakby tłem, czy podbudową
do opowieści.
Grażyna
Mnie się
wydaje, że to łuskanie fasoli jednak jest ważne, jest elementem
porządkującym i spinającym opowieść klamrą.
Symbolizuje przede wszystkim pierwszą część życia
narratora, do wojny, kiedy to życie - przynajmniej w jego wspomnieniach - było
sielskie, uporządkowane, bezpieczne, mające stały, niezmienny od
wieków rytm regulowany prawami natury. W drugiej części łuskanie
fasoli pojawia się jako motyw...
Renia
Powrotu do korzeni!
Grażyna
... powrotu do
korzeni, ale i nawiązania kontaktu z obcym: oni prowadzą rozmowę
w trakcie łuskania fasoli. Przesuwając w palcach ziarenka, niemal jak
kolejne dni życia, narrator odbywa drogę od przeszłości do
chwili obecnej. I widzę jeszcze jedną rolę łuskania fasoli,
powiedziałabym mityczną. Kiedy bohater po długiej
nieobecności w kraju wraca w rodzinne strony, stwierdza, że wszystko
tam się zmieniło. Powstał zalew, zmienił się krajobraz
i zabudowa i błądzi on po lesie, nie potrafiąc
odnaleźć własnego domu. Aż w pewnym momencie, już po
zapadnięciu zmroku, spostrzega w oddali światełko i wie: to
matka zapaliła lampę, siadają do łuskania fasoli – teraz
trafi już bez trudu. A czytelnik wie, że i matka i cała rodzina
zginęła w czasie wojny.
Renia
Może jako
uzupełnienie spostrzeżenie, że to łuskanie fasoli to
dzieciństwo: okres bezpieczny, piękny, ciepły, rodzinny i
następnie ponowne łuskanie fasoli, jako kolejny etap życia, ten
ostatni, jak gdyby powrót do czasu szczęśliwości. Narrator
żegna się ze swoim życiem, patrzy na nie z dystansu i odnajduje
ponownie spokój wewnętrzny, więc to łuskanie fasoli jest jakby
elementem symbolizującym szczęśliwy etap w życiu.
Zosia
Odczytałam
to tak: łuskam fasolę, więc jestem. Łuskanie jako podstawa
porządkująca życie tego człowieka i właściwie
cały byt. I tu moglibyśmy przejść do kolejnego traktatu - o
muzyce. Narrator stwierdza, że elementem porządkującym zarówno
muzykę, jak i nasze życie jest rytm. Kiedy wypadamy z rytmu, wpadamy
w rozpacz. Więc to łuskanie fasoli możemy potraktować jako
poddające rytm życia.
Iza
Macie rację,
ale jednak cały czas będę się upierała, że
może tu chodzi niekoniecznie o łuskanie fasoli, a ogólnie o
symboliczną czynność prozaiczną, która nam w naszej
świadomości buduje nasz byt, gdyż kojarzy nam się z
dzieciństwem, z poszczególnymi etapami, jest klamrą.
Renia
I wywołuje
poczucie bliskości z innym człowiekiem.
Zosia
Mnie się tu
automatycznie narzucał obraz Van Gogha "Jedzący kartofle".
Iza
Tak!
Grażyna
Jednak nie
całe życie bohatera upłynęło pod przy lampie
stojącej na rodzinnym stole. Cezurą jest wojna, podczas której ten
cały uporządkowany świat odchodzi w przeszłość i
zaczyna się nowe życie, nie tylko dlatego, że narrator opuszcza
wieś, ale i dlatego, że świat całkowicie się
zmienił. Razem z nastaniem tego nowego świata zmienia się także
całkowicie nastrój opowieści, a jednak jest ona w dalszym ciągu
zrytmizowana małymi traktatami i opowiastkami, które pojawiają
się na każdym etapie życia narratora. Przez wszystkie lata towarzyszą
mu, jak bym to nazwała, historie z życia człowieka przyzwoitego.
Renia
Czy może poczciwego?
Grażyna
Nie, nie,
właśnie przyzwoitego, mimo różnych kolei losu. Najpierw jest
małoletnim sprzedawcą owoców w pociągach, potem trafia do
socjalistycznej szkoły junaków, gdzie próbują wychować go na
nowego obywatela, dalej pracuje na budowach, potem jako muzyk,
wyjeżdża na zachód. W tej części opowieści miejsce
łuskania fasoli zajmuje motyw grania na saksofonie.
Zosia
Jest tam wiele
bardzo ładnych sformułowań na temat muzyki i roli muzyki w życiu
człowieka. Pojawia się takie piękne stwierdzenie, że gdyby
Pan Bóg, tworząc świat, zaczął od muzyki, to ten świat
wyglądałby dziś zupełnie inaczej. Są tam też
bardzo ładne rozważania na temat gry na saksofonie. Jaki
człowiek, taka gra. Podobno szczególnie dźwięk saksofonu
zależy od tego, ile człowiek uczucia włoży w grę.
Renia
Ten instrument
odegrał też istotną rolę w biografii bohatera.
Wiązał się ze spotkaniem dwóch ludzi, którzy odegrali
kluczową rolę w jego życiu i zdecydowali o tym, jak
potoczyły się jego dalsze losy. Jednym z nich był nauczyciel
muzyki we wspomnianej szkole junaków, a drugim magazynier na budowie, który
okazał się być geniuszem muzyki, niestety już tak
schorowanym, że nie mógł sam grać, ale udało mu się
przelać miłość do instrumentu na naszego bohatera.
Książka napisana jest w formie monologu, opowieści...
Zosia
Monolog jako
dialog, czy dialog jako monolog?
Grażyna
Powiedziałabym, że relacja z dialogu.
Renia
...relacji z
dialogu, w której bohater opowiada przede wszystkim o swoim życiu, ale
są tam także duże fragmenty, gdzie bohaterem staje się
ktoś z poznanych, spotkanych przez niego ludzi. I to nie są wspominki
na marginesie, a wielostronicowe etiudki, jak ta o pięknej Basi, magazynierze-geniuszu
muzyki i innych postaciach. Są to pełne, zamknięte w sobie
opowieści.
Iza
Cały
wątek leśno-partyzancki jest niesamowicie pięknie przedstawiony.
Grażyna
Wiele jest takich
perełek. Mnie osobiście ogromnie podobały się mniejsze
opowiastki, np. o przymierzaniu kapelusza, o dyrygowaniu orkiestrą, czy o
śwince Zuzi.
Zosia
I mnie bardzo
podobała się scenka kupowania kapelusza. Była ona bardzo
teatralna: przymierzanie, zmienianie, kolor jeden, kolor drugi, kolor trzeci,
naprawianie w trakcie kupowania kapelusza lampy, nakłanianie do kupna...
Grażyna
I ten etos
przedwojennego właściciela sklepu, godność zawodowa,
doświadczenie, psychologiczna głębia obserwacji...
Iza
Chociaż
czasy już były bardzo niegodne.
Renia
Może ta
scenka dlatego była tak pięknie teatralna, że był to
już etap w historii Polski, kiedy kultura sprzedawania kapeluszy już
prawie zaniknęła.
Iza
A co powiecie na
temat smakowitych całych stron na temat kina?
Renia
Tak, ta przerwana
projekcja, która skończyła się tragedią!
Iza
Za każdym
razem przy lekturze Myśliwskiego zastanawiam się nad tym, że
przy pomocy prostych środków literackich, bo tu nie ma ani wyszukanych
metafor, ani niesamowitego słownictwa, przy pomocy prostych słów
człowiek buduje tak niesamowite literackie perły.
Renia
Zwróciłaś
uwagę, że język nie jest szczególnie wyrafinowany,
skomplikowany. Zgadzam się i uważam, że tym, co stanowi o klasie
tej ksiąki, jest jej struktura, kompozycja. To, na co Zosia zwróciła
uwagę: inkrustacja traktatami, forma monologu, czy też jak
powiedziałyśmy - relacji z dialogu - która co jakiś czas
zamienia się w traktat, albo w opowieść o innym człowieku,
różnego rodzaju warstwy. A wszystko tak pięknie połączone w
całość, że wydaje mi się, iż pod tym
względem ta książka jest wyrafinowanym literackim
arcydziełem.
Grażyna
Całkowicie
zgadzam się z konkluzją, przy czym nie powiedziałabym, że
język został potraktowany po macoszemu. Uważam, że w tej
książce trudno znaleźć zbędne słowo, każde z
nich ma swoją wagę i swoją rolę do spełnienia w
opowieści.
Zosia
Ta książka jest wyrafinowana w sposób prosty. Weźmy choćby
konstrukcję pozornego monologu. Narratorowi potrzebny był partner
rozmowy, ponieważ poznaję siebie w momencie, kiedy mam przed
sobą jakiegoś partnera. Czyli mogę skonfrontować moje
wyobrażenie o sobie, mogę zobaczyć samego siebie dopiero wtedy,
kiedy przede mną siedzi ktoś drugi. Widziałabym tu także
klucz Myśliwskiego do literatury: piszemy nie dla siebie, a dla
wyobrażonego czytelnika. Jest to zrobione prosto, ale przewrotnie, czyli w
sposób bardzo wyrafinowany. I jeszcze jeden aspekt: podobnie jak kilku innych
autorów, np,. Kapuściński, czy Jan Paweł II, Myśliwski
nawiązuje do roli pamięci.
Iza
Nie sztuka
zbudować wyrafinowaną literaturę wyrafinowanymi środkami.
Sztuka zrobić to środkami prostymi, jak to zrobił
Myśliwski. Cały czas, od pierwszej do ostatniej strony,
podpisując się pod stwierdzeniem, że każde słowo jest
tu starannie dobrane, od pierwszej do ostatniej strony czułam, że
autor lubi samego siebie, lubi swój świat, lubi to, co opisuje i w tym
opisie, nawet jeżeli mówi o rzeczach drastycznych, jest dużo
ciepła i miłości. Akceptacji świata i samego siebie.
Przecież człowiek sam dla siebie jest najbardziej dokuczliwym
przymusem. Często trudnym do zniesienia i niektórzy nie potrafią
siebie znieść. Nasz podmiot literacki znosi siebie bardzo dobrze,
czuje się ze sobą bardzo dobrze, a rozmówcy potrzebuje, by
wyzwalać tok słów.
Renia
Chciaż mam
wrażenie, że podmiot literacki nie przez całe życie
był tak pogodzony ze sobą. Spotykamy go na tym etapie życia, na
którym on ten spokój wewnętrzny już osiągnął.
Ogarnęła go nawet potrzeba porządkowania świata.
Pamiętamy, że pilnuje on osiedla domków letniskowym i prowadza tam
własny regulamin. Jest to etap, kiedy wrócił do swoich korzeni,
uspokoił się, jest już osobowością harmonijną,
pogodzoną ze światem, akceptującą świat i samego
siebie mimo świadomości, że świat nie jest dobry. Bohater
odchodzi z leciutkim pobłażaniem dla tego wszystkiego, co
przeżył i co pozostawia.
Grażyna
I to jest bardzo
ważna obserwacja – bohater jest pogodzony nie tylko z otaczającym go
światem i z samym sobą, ale i z faktem, że ten świat
opuszcza. I może stąd też bierze się jego wewnętrzny
spokój, że zamknął on już swoje obrachunki ze światem.
Renia
Nie powiedziałyśmy nic o wojnie, która była cezurą w życiu
narratora i jo pewnym związanym z nią spotkaniu w Wiedniu, które
mną wstrząsnęło. Jest to spotkanie, które w niezwykle
piękny sposób łączy kata i ofiarę. Czy mogę je
zdradzić?
Grażyna
Może nie
zdradzajmy. Niech ta historia będzie przynęta dla tych, którzy
może nie bardzo lubują się w traktatach, lubią za to
fabułę, aby zostało dla nich coś do odkrycia. Od
jakiegoś już czasu rozpływamy się nad tą
książką, nad jej konstrukcj, stylem, językiem, życiową
mądrością. Więc chyba nie będziemy miały
trudności z tym, by krótko powiedzieć, czy ją polecamy.
Zgodnym chórem:
Polecamy!!!
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
14 listopada 2006 oraz opublikowana w numerze 11-12/59-60 hanowerskiego miesięcznika
<Twoja Gazeta z listopada/grudnia 2006.
|