ANDRZEJ STASIUK "JADĄC DO BABADAG"
Czarne, 2004
Grażyna
Andrzej Stasiuk przez wiele lat był "młodym gniewnym" polskiej literatury, pisał
książki tzw. chłopackie, jak autobiograficzne "Mury Hebronu", "Biały kruk",
czy "Przez rzekę", gdzie zawsze była postać buntownika, najpierw chłopaka,
a potem młodego mężczyzny. W tym roku otrzymał nagrodę
literacką NIKE za książkę zupełnie innej natury.
Iza
Otrzymał nagrodę za "Jadąc do Babadag", która wymyka mi się jakimkolwiek
systematycznym określeniom, ale najbliżej byłby reportaż z podróży
po rubieżach Europy. Chociaż słowo "reportaż" nie jest do końca
adekwatne, jest to opis wrażeń autora, takiego niespiesznego podróżnika po
Europie klasy B.
Zosia
Zaraz twoje twierdzenie obalę, bo w wywiadzie powiedział Stasiuk, że absolutnie
nie można patrzeć na tę książkę jako na reportaż, że jest
to powieść, w której buduje on od podstaw swój własny świat.
Iza
Ależ absolutnie nie jest to powieść, ponieważ nie jest to utwór fabulary.
Grażyna
Przede wszystkim to, co Stasiuk zamierzył, a to, co odbiera czytelnik, to mogą być
dwie różne rzeczy. Czy ty Zosiu zgadzasz się z autorem, że jest to powieść,
czy raczej odebrałaś książkę jako reportaż?
Zosia
Kiedy zaczęłam czytać, odebrałam to jako reportaż i czytałam tę
książkę źle. Wydawało mi się, że mogę ją w każdym
miejscu otworzyć i właściwie nie ma zupełnie znaczenia, od którego momentu
ją czytam, a opisywany przez Stasiuka świat był dla mnie nieznośny. Ja po
prostu takiego świata nie lubię. Ale gdy przebrnęłam przez lekturę i
zaczęłam ją po raz drugi, to dostrzegłam, że jest to opowieść o
bohaterze zwiedzającym jakąś część Europy. I tu broniłabym
tezy, że jest to powieść, ponieważ podróżnik opisuje byłą,
rozkładającą się monarchię austro-węgierską. Dla mnie jest
to przede wszystkim książka o śmierci i o rozkładzie.
Renia
Ja z kolei odebrałam ją jako książkę na pograniczu dokumentu i impresji.
Świat przedstawiony odbieramy z perspektywy bohatera, czy autora, autor jest jednocześnie
bohaterem i przedstawia swoje bardzo osobiste, bardzo indywidualne obrazy, które może
niekonieczne my byśmy tak samo odebrały będąc w tamtym miejscu.
Natomiast trafił do mnie klimat tych poszczególnych miejsc, na przykład rozpoznałam
Słowenię, która tak odbiega od rozpadającej się Europy Wschodniej, od
dekadenckiego nastroju reszty tej części kontynentu. Rozpoznałam Albanię,
w której nigdy nie byłam, ale miałam przyjaciół, którzy przyjechali z Tirany do
Hanoweru i opowiadali mi o Tiranie, Stasiuk tutaj trafił w sedno.
Grażyna
Czyli odebrałaś tę książkę również bardziej w warstwie
reportażu?
Renia
Odebrałam ją w warstwie reportażu, jeżeli można robić reportaż
o nastrojach.
Grażyna
Ja z kolei skłonna jestem zgodzić się ze Stasiukiem, że po części
jest to powieść. Powieść o człowieku, który się starzeje, który
utracił młodzieńczość, wszedł w wiek dojrzały i coraz bardziej
zdaje sobie sprawę z przemijalności własnego bytu. Tę samą
przemijalność dostrzega też coraz wyraźniej wokół siebie, w całej
otaczającej go rzeczywistości.
Zosia
Tak! I chce swój świat, swój świat w osobie bohatera, który zwiedza określoną
część Europy, ocalić od zapomnienia i tu przechodzimy w jakieś rejony,
nazwijmy je proustowskie, więc jest to rzeczywistość i nie jest to
rzeczywistość.
Renia
Ale z pewnością jest to deklaracja miłości do tego odchodzącego,
przemijającego świata, którego ucieleśnieniem najdoskonalszym są dla niego
Cyganie, jako ta grupa, która przejmuje otaczający ich świat na własność,
nie przez to, że coś budują, że pozostawiają po sobie jakiś ślad,
tylko przez to, że wtapiają się w krajobraz i w ten sposób staje się on ich
własnym.
Iza
Zosia użyła słów "śmierć" i "rozkład". Mnie bardziej narzuciło
się słowo "pogranicze". Gdzieś tam jest jedna granica, druga granica, trzecia
granica. Bohater podróżując cały czas przemieszcza się po terenach pogranicza.
Renia
Pogranicze jako coś, co jeszcze nie jest kontynentem właściwym, tylko jakby takim
ciągłym stanem przejściowym, którego jeszcze nie można zdefiniować jako
Europy.
Grażyna
Może raczej, którego nie można zdefiniować jako bardzo konkretnego, oznaczonego
specyficznymi cechami miejsca na mapie. Tam się wszystko rozmywa, jedna wartość
przechodzi płynnie w drugą.
Zosia
Tak, i tu widziałabym różnicę między Kapuścińskim,
a Stasiukiem.
Natomiast wracając do śmierci i rozkładu - język nam zawsze bardzo dużo
podpowiada i ja odwracając kartki wypisałam sobie takie określenia: "bezdrzewna
ziemia", "żylaste koniki", "ostatnia racja istnienia", "bezradność figurek", "gnój",
"szarozielony odcień". Są to wszystko wyrazy, które mówią o przemijaniu, o
rozkładzie, o szarości, o bezczasowości. Nawet pisząc o kinie, które jest stare
i się rozpada, bohater mówi, że chciałby w nim usiąść w nocy i
oglądać wszystkie filmy, które znał, i które pojawiłyby mu się w formie
zjaw. Tego u Kapuścińskiego nie znajdziemy, to jest jakiś świat, który
minął, tkwi w wyobraźni. Gdzieś nawet pisze Stasiuk, że
może jesteśmy za głupi, by umieć przekroczyć granice naszego świata,
za którym być może jest inny świat.
Grażyna
Wyjątkowo wesprę cię cytatem, gdyż ten aspekt przyciągnął bardzo
mocno także moją uwagę, ten świat malowany nostalgią za odchodzącym.
"No tak, nie da się ukryć, że interesuje mnie zanik, rozpad i wszystko, co nie jest
takie, jakie być mogło, albo być powinno. Wszystko, co zatrzymało się w
pół kroku i nie ma siły, ochoty, ani pomysłu, wszystko, co się zaniechało,
spuściło z tonu i dało za wygraną, wszystko, co nie przetrwa, nie pozostawi po
sobie śladów, wszystko, co się spełniło samo dla siebie i nie wzbudzi
żadnego żalu, żałoby, czy wspomnień."
Renia
I to jest motyw przewodni, który powtarza się co kilka stron. To, co urzekło i co urzeka
Stasiuka najbardziej w tym świecie. Należą tu także ludzie, których
podstawową cechą jest akceptacja tego świata takim, jaki on jest, takie bierne
poddawanie się historii wynikające z założenia, że i tak nie możemy
go zmienić.
Grażyna
Mnie uderzyła jeszcze jedna rzecz - te wszystkie postaci są zamazane, zamglone,
niedookreślone, między życiem a śmiercią, między obecnością
a odejściem.
Zosia
To są widma bardzo często.
Renia
A jednocześnie wszyscy ludzie, których spotyka na swojej drodze, są bardzo pięknymi
ludźmi.
Iza
Ale są też ludźmi z krwi i kości, bo przecież ten konduktor, który nie
żąda od niego biletu, potem pije z nim alkohol. Więc z jednej strony rozmazane widmo,
a z drugiej szalony konkret, to jest wszystko znowu ze strefy pogranicza.
Grażyna
Zgadzam się że ci ludzie są piękni, każda postać, którą tam
spotykasz. Na przykład celnik. Kiedy pada hasło: celnik ukraiński, czytelnik widzi
od razu łapę wyciągniętą po łapówkę i oczekuje, że celnik
będzie uprzykszał życie zachodniemu turyście. A tymczasem co się
okazuje: chodzi mu tylko o to, by pomóc owemu turyście przejść przez granicę
bez stania w kolejce. Jest wiele takich scenek, w których ludzie stamtąd są wspaniali,
wielkoduszni, bezinteresowni, pomocni, życzliwi.
Zosia
Bohater nocuje w małym miasteczku u jakiejś babci i ta babcia jest tak pięknie
opisana, siada z nim wieczorem, opowiada o swojej rodzinie, o swojej córce, pokazuje zdjęcia,
jest tam bardzo dużo takiej dobroci, której we współczesnej literaturze jest już
niewiele.
Renia
I motyw niezwykłej gościnności, który powtarza się we wszystkich tych krajach.
Iza
Zabrzmi to jak paradoks, ale mimo tego rozkładu i śmierci i pogranicz, do końca nie
wiadomo czego z czym, jest to książka ciepła, po której ja bym chętnie
pojechała w tamte strony.
Grażyna
Czy ten Stasiuk wam się podobał? Czy dobrze wam się czytał i
poleciłybyście go?
Iza
Mnie się podobał. Może nie podobał mi się tak, jak
Kapuściński,
ale polecam i w podtekście polecałabym także podróż w tamte strony.
Zosia
Ciężko mi powiedzieć, może trzeba go dwa razy przeczytać. Lepiej
odbierałam go przy drugiej lekturze. Ja zazwyczaj polecam, niech każdy zobaczy, czy
odkryje u Stasiuka swój świat czy nie.
Renia
To jest taka piękna deklaracja miłości do odchodzącej Europy, który Stasiuk
przeciwstawia tej takiej zabieganej, walczącej, "konstruktywnie" myślącej Europie
i obraz, który namalował, trafił do mnie pod każdym względem. Polecam tę
książkę.
Grażyna
Stasiuk dojrzewa, napisał tę książkę przepięknym językiem,
wspaniałą poetycką polszczyzną, ale mimo wszystko czytało mi się
ją trochę trudno, właśnie ze względu na te pogranicza, to
niedookreślenie, rozmycie tematów, nastrojów, postaci. I przyznam, że osobiście
bardziej podobał mi się zbuntowany Stasiuk "rzucający mocnymi słowami". Niemniej
polecam tę książkę tym, którzy lubią solidną literacką
robotę.
Rozmowa została wyemitowana w
Radiu Flora w Hanowerze
10 stycznia 2006 oraz opublikowana w numerze 01/49 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta ze stycznia 2006.
|