OLGA TOKARCZUK "BIEGUNI"
Wydawnictwo Literackie 2007
Grażyna
Rozmawiamy o najnowszej książce Olgi
Tokarczuk "Bieguni", która entuzjastycznie została przyjęta przez
krytykę polską. Izo, czy jak zwykle króciutko opowiesz, czego się
możemy po tym tomie spodziewać?
Iza
Całą treść
książki da się ująć w trzech zdaniach. Jest to
wszystko, co autorka znalazła i pomyślała sobie na temat
podróżowania, spięte klamrą tematyczną, ponieważ
autorka objeżdża muzea anomalii anatomicznych. Książka ma
formę sylwiczną, czyli zawiera wszelkiego rodzaju gatunki literackie
od krótkiego opowiadania przez esej do szerokich form literackich i czyta
się ją doskonale.
Grażyna
Iza już poleciła
książkę, ja jednak chciałabym zapytać pozostałe
koleżanki, jak przyjęły tę lekturę. Jak
zauważyła Iza, jest w niej wiele propozycji pod adresem czytelnika -
czy któraś z nich przemówiła do was szczególnie?
Renia
Przyznam, że zaskoczył mnie element
anatomiczny w książce o podróżach. Nie do końca
zrozumiałam, dlaczego te gabinety osobliwości anatomicznych
zajmują w niej tak poczesne miejsce i jak się one mają do
podróży. Choćby przykład austriackiego cesarza Józefa II, który
swojego wiernego dworzanina po jego śmierci – dworzanin był
Afrykańczykiem z urodzenia – kazał wypchać i wystawił
właśnie w gabinecie osobliwości. Bardzo przejmujące listy
córki tego nieszczęśnika, co do których nie wiem, czy są
fikcją literacką, czy też rzeczywiście zostały
napisane, to niezwykle interesujący wątek. Ale w żaden sposób
nie korespondował on w moim odczuciu z tematem podróży.
Zosia
Podobnie jak Renia nie rozumiem, dlaczego te
różne osobliwości są dla autorki czy narratorki tak ważne.
Zainteresowałam się tą książką ponieważ
zobaczyłam w katalogu tytuł "Bieguni" i wyjaśnienie, że
była to rosyjska sekta religijna, której wyznawcy wierzyli, że póki są
w ruchu, zło nie ma do nich dostępu. Bardzo mnie ten temat
zafascynował i oczekiwałam, że książka będzie o
sekcie biegunów.
Grażyna
Myślę, że takim biegunen jest w
pewnym sensie sama autorka, która trzy lata spędziła na
podróżowaniu po świecie i oglądaniu gabinetów osobliwości.
Iza
A mnie te osobliwości bardzo pasują
do tematu. Jej podróż od osobliwości do osobliwości jest jakby
transpozycją naszego życia, z którego zapamiętujemy też
tylko niezwykłe momenty.
Zosia
Zgoda, osobliwość jest tu czymś
ważnym, ale ja nie potrafię powiązać tego w
całość.
Renia
Chyba, że chodzi tu o osobliwość
w sensie psychologicznym, o mroczne obszary duszy ludzkiej, bo przedstawione
historie są dosyć szokujące. Powiedziałabym, że jest w
nich wiele pogardy dla naszej cielesności.
Grażyna
Nie zgodzę się z tą oceną.
Wręcz przeciwnie, widzę tu fascynację tym, co z cielesności
można zachować kiedy człowiek jako taki przestaje istnieć.
Renia
Ja to odbierałam często jako
naruszenie godności człowieka. Na przykład kiedy przedstawiona
była publiczna sekcja zwłok młodej kobiety w XVIII wieku w Holandii.
Zajmowanie się tym aspektem w całej książce wzbudza we mnie
refleksję, że może chodzi o podróż w kierunku deptania
człowieczeństwa.
Iza
Wręcz przeciwnie, książka
szanuje człowieka. Pamiętacie moment, kiedy opowiada się po
stronie eutanazji?
Zosia
To jest opowiadanie, które mnie najbardziej
przeraziło. Długa podróż kończy się zadaniem
śmierci. Bohaterka wstrzykuje truciznę i wyjeżdża
obojętnie.
Renia
Podróże kojarzą nam się z
oglądaniem i przeżywaniem świata żywego. A tutaj bardzo
często chodziło o element śmierci, o to, co pozostanie po nas,
kiedy wyzioniemy ducha.
Zosia
Podam jeszcze jeden przykład - matka,
która opiekuje się synem-inwalidą leżącym w łóżku.
Ona ucieka zostawiając za sobą wszystko. Nie ma tu żadnych zasad
moralnych kierujących ludźmi.
Grażyna
Akurat to opowiadanie zaliczam do tych, które
mi się najbardziej podobały. Nie oczekuję od literatury nauki
moralnej, a opowieści o prawdziwym życiu i uważam, że
Tokarczuk udało się bardzo prawdziwie przedstawić Annuszkę,
los, który musi ona dźwigać i ucieczkę od tego losu.
Zwyczajną ludzką ucieczkę po iluś tam latach
samopoświęcenia.
Zosia
Książka składa się z
kawałków jak w kalejdoskopie. Tylko w jaki wzór one się
układają?
Grażyna
W moim odczuciu za wiele było w
książce tych kawałeczków mozaiki. Wiele motywów, które pojawiły
się na początku w formie refleksji odautorskiej, zostało w
dalszej części bardzo pięknie przetworzonych literacko i moim
zdaniem można było spokojnie zrezygnować z jednej trzeciej
książki bez straty dla całości.
Iza
A właśnie, że nie, ponieważ
pierwsze 30-40 stron to jest stricte refleksja autobiograficzna autorki i ja
sobie nie potrafię wyobrazić tej książki bez tego
początku.
Grażyna
Uważam, że książka jest
przegadana i muszę powiedzieć, że do opowieści o doktorze
Blau nie zaiskrzyło pomiędzy mną a tekstem. Pod koniec
książka nabiera gęstości i mocy i zaczyna się ją
czytać z przyjemnością.
Iza
Forma sylwiczna ma tę zaletę,
że można otworzyć książkę w dowolnym miejscu i
zawsze jest się w środku.
Zosia
Pod warunkiem, że to się składa
w jakąś całość. Mnie się nie składało,
książkę czyta się ciężko i jeżeli ona ma
pokazywać, że nasz świat jest rozbity, to zadzam się z
Grażyną, że nie musi to być na 300 stronach.
Renia
Czasami miałam wrażenie, że
szkoda pewnych elementów, pewnych motywów w tej książce w tym
wymiarze, gdyż mogłyby być wspaniałym pomysłem na
osobną pozycję literacką. Polecam tę książkę
mimo, iż nie uważam jej za najlepsze dzieło Olgi tokarczuk.
Iza
Trzy razy tak!
Zosia
Polecam jako książkę w
podróży, którą w dowolnym miejscu można otworzyć czy
zamknąć.
Grażyna
Przyłączam się do Zosi, przy
czym proponuję otwierać od połowy do końca.
Rozmowa została wyemitowana w
Polonijnym Magazynie Radiowym Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze
12 lutego 2008 r.
|