GRAŻYNA PLEBANEK "PUDEŁKO ZE SZPILKAMI"
WAB 2002
GRAŻYNA PLEBANEK "DZIEWCZYNY Z PORTOFINO"
WAB 2005
Grażyna
Grażyna Plebanek to kolejne nowe nazwisko w literaturze
polskiej. Przed nami leżą dwie książki tej
autorki: "Pudełko ze szpilkami" i bestseller "Dziewczyny z Portofino".
Zacznijmy może od wsześniejszego "Pudełka". Jest to historia
Marty, trzydziestoletniej młodej kobiety pracującej w wielkiej
korporacji i przeżywającej ...
Iza
... najbardziej podstawowe problemy
egzystencjalne, to znaczy zostać businesswoman
i pracować po szesnaście godzin dziennie, czy
zająć się własną rodziną i dzieckiem, które
właśnie urodziła.
Grażyna
Jak Marta przedstawia swoje rozterki? Czy
potrafiłyście wczuć się w jej problemy?
Zosia
Tę książkę czytało mi
się bardzo ciężko, miałam wrażenie, że
miałyśmy już do czynienia z kilkoma takimi postaciami
borykającymi się z wielkimi problemami egzystencjalnymi. Na pewno
wybór między dzieckiem a pracą jest wielkim problem, ale wydaje mi
się, że ten temat wciąż jeszcze czeka na swojego autora,
czy autorkę. W "Pudełku" odnajdywałam co krok klisze, na
przykład kobieta pozostająca w domu i wychowująca dziecko musi
być zaniedbana, poplamiona szpinakiem i beznadziejnie zestresowana, i jest
to dla mnie nie do zaakceptowania.
Renia
Ja odebrałam to inaczej. Wydaje mi
się, że postać matki została przerysowana, jej problemy
przejaskrawione i że jest to zamierzenie literackie. Były tam nawet
elementy groteski i mnie to się podobało. Ale zaczęłabym od
czegoś innego, mianowicie od momentu, kiedy Marta, kobieta sukcesu,
poruszająca się w wielkim, eleganckim świecie businessu,
traktująca seks jako rozrywkę, przypadkowo zachodzi w
ciążę i decyduje się ją usunąć. I dopiero w
gabinecie lekarskim następuje przełomowy moment, u podłoża
którego leżał nie intelekt, a jakaś niezależna od bohaterki
siła wewnętrzna, która zmusza ją do podjęcia decyzji
zostania matką. Osobiście bardzo mi się ten moment podobał.
A także metamorfoza, zmiana perspektywy, z jakiej Marta po urodzeniu
dziecka ogląda świat, w którym dotychczas żyła i
obserwacja, jak bardzo ów świat "japiszonów" nie przystaje do podstawowego
doświadczenia, jakim jest macierzyństwo. Myślę, że to
jest podstawowy temat książki.
Grażyna
Jednak zanim Marta podjęła
decyzję, przeszła proces dojrzewania do niej, rozważań,
jaką rolę w życiu chciałaby pełnić, i na tej
drodze towarzyszyły jej trzy przyjaciółki, siostra i matka.
Każda z tych postaci wywierała wpływ na to, jak Marta postrzega
swoją sytuację. Autorka sportretowała, zgadzam się z
Renią, że w sposób przejaskrawiony, różne postawy życiowe,
między którymi bohaterka dokonuje wyboru. Na przykład Aleksandra
ucieleśnia powerwoman, godzącą życie zawodowe na
najwyższych obrotach z życiem rodzinnym, przynajmniej na
zewnątrz wyglądającym idealnie. Monika reprezentuje drugą
skrajność, porzuca pracę i cały swój czas i uwagę
poświęca potomstwu. Trzecia przyjaciółka jest artystką,
wolnym ptakiem, z kolei siostra Marty to niewolnica na służbie
piątki dzieci i męża macho...
Renia
... i wszystkie postaci mężczyzn, za
wyjątkiem jednego, który zostaje partnerem Marty, przedstawione są
wyjątkowo negatywnie i niesympatycznie, w krzywym zwierciadle.
Zosia
Znalazłam w książce tylko
jedną rzecz, która mi się podobała, mianowicie sposób, w jaki
Marta próbuje wyłamać się z konwencji społecznych. Moment,
kiedy ma brać ślub i nagle okazuje się, że wszyscy
wokół decydują za nią, jak ma wyglądać ceremonia,
wesele, lista gości itd. został przedstawiony ładnie i
prawdziwie. Poza tym miałam wrażenie, że poruszam się
wśród nakręconych lalek Barbie.
Grażyna
Miałam podobne wrażenie, że
autorka, czy Marta, gdyż książka ma formę osobistych
zapisków głównej bohaterki, nie lubi ludzi, o których pisze. Nie ma ani
jednej osoby, o której wyrażałaby się rzeczywiście z
sympatią.
Zosia
Tam nie ma uczucia!
Grażyna
Zgoda, to są bezuczuciowe zapiski, co
mnie w sposobie narracji irytowało, gdyż w wyniku obrania takiej
konwencji sama Marta jawi się jako drewniana i nieprzekonująca.
Iza
Drewniana, papierowa główna bohaterka
otoczona jest drewnianymi, papierowymi postaciami. Z całej
książki, która mi się ogólnie nie podobała, przypadł
mi do gustu tylko jeden chwyt stylistyczny, którego jednak nie zdradzę, by
nie zespuć pysznego zakończenia.
Grażyna
Nie zdradzaj, gdyż to zakończenie
całkowicie odwraca optykę książki i jest to jedyny
fragment, który i mnie rzeczywiście się podobał. Poza tym
czytałam tę powieść z lekką irytacją i
zniecierpliwieniem, sprawiała ona na mnie wrażenie surowych,
robionych na gorąco notatek, które nie zostały w dostatecznym stopniu
przetworzone literacko.
Iza
Początkowo próbowałam
zaszeregować tę książkę jako damską wersję
"Zwału" bez zwału, jednak to nie to. Jest to całkowicie
przeciętna, średniej klasy robota literacka, która absolutnie niczego
nowego nie wniosła do mojego życia.
Zosia
Jest to książka bardzo zimna, a ja
takich nie lubię. Nie podobała mi się.
Renia
Jestem chyba jedyną spośród nas,
której ta książka się podobała. Uważam, że
autorka w ciekawy sposób przedstawiła więź między
matką a dzieckiem i to było dla mnie spojrzeniem świeżym, a
papierowość postaci była moim zdaniem zamierzeniem literackim,
bo nie chodziło o głębię bohaterów, a o typowe role.
Natomiast o psychice samej bohaterki dowiedziałam się wiele.
Grażyna
Nie zgadzam się. Uważam, że
książka w założeniu miała się skupić na
psychice narratorki, na tym, co na nią wpływa, co ją
kształtuje, co determinuje wybory, miała być rozrachunkiem
narratorki z samą sobą i zgoda, że stąd ten brak
mężczyzn i szablonowe postaci wokół, ale uważam, że
autorka tego założenia nie spełniła, nie udało jej
się tchnąć życia w swoją bohaterkę.
Iza
Drodzy czytelnicy-słuchacze, jest masa
lepszych książek, które warto przeczytać.
Grażyna
Spójrzmy wobec tego na drugą
powieść Plebanek, "Dziewczyny z Portofino". Jest to historia czterech
koleżanek z podwórka, która rozpoczyna się, kiedy dziewczynki
wprowadzają się na nowe podwarszawskie osiedle, właśnie owo
Portofino, mają po siedem lat i trafiają do tej samej klasy.
Towarzyszymy im do dorosłości, a w tle mamy całą
historię Polski, od zgrzebnego socjalizmu lat siedemdziesiątych,
przez przełom lat osiemdziesiątych, po rozbuchany kapitalizm
ostatnich dekad. Czy odnalazłyście się w tych postaciach?
Iza
Moje dzieciństwo z lat
siedemdziesiątych było bardzo podobne do tego na osiedlu o
wdzięcznej nazwie Portofino. Wytrzymałam aż sto stron tej
książki. Może źle trafiłam, gdyż czytałam
niedawno bardzo podobne utwory i ta książka mnie znudziła.
Zosia
Zaczęłam czytać negatywnie
ustosunkowana po poprzedniej lekturze i z każdą przeczytaną
stroną byłam coraz bardziej zadowolona, że mam tę
książkę w ręce. Jestem autorce wdzięczna, że
opisała kawał historii Polski na przykładzie czterech
dziewcząt, czterech rodzin, pochodzących z bardzo różnych grup
społecznych i przeżywających dwadzieścia lat w
powiązaniu z historią, co mi się bardzo podobało.
Grażyna
Mnie się ta książka
skojarzyła z "Dziewczętami z Nowolipek" Gojawiczyńskiej.
Różnica zasadnicza polega na tym, że Plebanek i tutaj bardzo
schematycznie zarysowała postaci, za wyjątkiem czterech głównych
bohaterek. Ich rodziny i środowisko rysowane były grubą,
przesadną kreską, co było tym razem udanie zrealizowanym
zamiarem literackim, mającym na celu skupienie uwagi na centralnych
postaciach dziewcząt.
Renia
Ja też jestem zdania, że było
to zamierzenie autorki, która koncentruje się na jednym problemie,
przedstawianym z głębią psychologiczną, reszta zaś
jest tłem. Problemem, na którym koncetruje się autorka jest siła
kobiecej przyjaźni. Wyidealizowana przyjaźń kobiet zdolnych do
absolutnej solidarności. Jest ona ostoją dla bohaterek. Mają one
różne pochodzenie społeczne, różne biografie i niejedna być
może stoczyłaby się na dno, czy przegrała zupełnie
swoje życie, gdyby nie przyjaźń pozostałych osób. Wydaje mi
się, że stanowi ona centralną siłę napędową
w ich życiu. Jest to książka o tym, jak silne mogłyby
być kobiety, gdyby do takiej przyjaźni były zdolne.
Grażyna
Czy autorka przekonała
cię, że kobiety są zdolne do takiej przyjaźni?
Renia
Zastanawiałam się nad tym i
poczyniłam kilka spostrzeżeń. Na przykład, że
podstawowym elementem, który hamuje rozwój takiej przyjaźni w
rzeczywistości, jest walka o mężczynę i rola, jaką mężczyzna
odgrywa w życiu młodej kobiety. Tutaj mężczyźni zawsze
byli postaciami drugoplanowymi. Na pierwszym miejscu dziewcząt były
ich plany życiowe, własny wewnętrzny rozwój i to, co chą
osiągnąć jako kobiety. Przyjaciółki wspierały się
pod tym względem. Mężczyźni, miłość,
rodzina, a nawet dziecko, były wartościami drugorzędnymi.
Dlatego myślę, że w codziennym życiu, w którym kobieta
przede wszystkim szuka partnera do założenia rodziny, taka przyjaźń
nie do końca mogłaby się rozwinąć.
Zosia
Trochę inaczej odebrałam tę
książkę. Nie ograniczałabym jej tematu głównego do
przyjaźni, gdyż mnie uderzyło to, jak bardzo człowieka
kształtuje rodzina i pochodzenie społeczne. Przyjaźń
dziewczynek, a potem dziewcząt, była dla mnie naturalna i oczywista,
natomiast z wielkim zaciekawieniem śledziłam, jak
kształtują się ich charaktery w zależności od
pochodzenia społecznego. Autorka przedstawiła to bardzo
przekonująco.
Grażyna
Zgoda, bohaterki są kształtowane
przez swoje rodziny, ale wydaje mi się, że jeszcze bardziej są
kształtowane przez swoje wzajemne więzi. Jak mówiła Renia, na
pierwszym miejscu stoi przyjaźń i ta wierność
przyjaźni zostaje nagrodzona, one wszystkie osiągają sukces w
życiu. Pochodząca z pijackije rodziny Mania, która nie miała
możliwości kontynuacji nauki, zaczyna jako uczennica zawodu by
zostać współwłaścicielką salonu fryzjerskiego.
Agnieszka, wychowywana przez nianię i macochę, zrealizowała
marzenie zostania lekarzem, zdobywając dodatkowo ukochanego mężczynę.
Beata, może najbledsza ze wszystkich postaci, alter ego autorki, jest
znaną dziennikarką. Wreszcie Hanka, idąca w najstarszy zawód
świata, by zebrać pieniądze na studia, w wieku 25 lat zostaje
bardzo pilną i jedną z najlepszych studentek anglistyki. Każda z
nich osiągnęła swój życiowy cel, idąc nieraz drogą
niełatwą, nieraz niekonwencjonalną, nieraz wbrew rodzinom, które
je kształtowały, ale wspierając się wzajemnie przez te
wszystkie lata.
Renia
Plebanek ma lekkie tendencje feministyczne,
dające zauważyć się w obu książkach. Mnie
podobało się to, że dla bohaterk najważniejsze jest ich
życie. Zazwyczaj spotykałam się w literaturze z tak
wyeksponowanym życiem bohatera, bez aspektu rodzinnego i partnerskiego,
tylko w przypadku postaci męskich. Jest to oryginalne i ciekawe.
Iza
To może ja doczytam tę
książkę do końca, niewykluczone, że odrzuciłam
ją zbyt pochopnie i autorka zrehabilituje się drugim tomem.
Zosia
Warto przeczytać ją przede wszystkim
dlatego, że jest napisana bardzo żywo i pokazuje uczucia, których
ogromnie brakowało mi w poprzedniej powieści. Bardzo polecam.
Grażyna
Mnie się ta powieść
również podobała. Ma ona pazur, bardzo klarowną konstrukcję
literacką, która nie drażni, gdyż wypełnia
założony cel i napisana jest bardzo dobrym językiem, w przeciwieństwie
do pierwszej książki, która była drętwa. Bardzo polecam.
Renia
Książka ta odpowiada na pewne
zapotrzebowanie społeczne, o czym świadczy jej ogromna
popularność w Polsce. Przy czym mnie podobała się
także pierwsza, więc polecam obie.
Rozmowa została wyemitowana w
magazynie Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze
9 maja 2006 oraz opublikowana w numerze 05/53 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z maja 2006.
|