"TRAFIENI" SIEDEM OPOWIADAŃ O AIDS
WAB 2005
Grażyna
Siedmiu młodych autorów: Izabela Filipiak, Marek
Kochan, Natasza Goerke, Mariusz Sieniewicz, Agnieszka Drotkiewicz,
Sławomir Shuty i Michał Witkowski podjęło zmagania z
niełatwym tematem choroby AIDS. Pierwsze pytanie, jakie nasunęło
mi się w czasie lektury brzmiało: na jakie sposoby próbują oni
ten temat "ugryźć"?
Iza
Też się nad tym zastanowiłam
zaraz, natychmiast i od razu i doszłam do wniosku, że oni ten temat
skrzętnie omijają. Te opowiadania, które przeczytałam - bo znów
muszę się z bólem przyznać, że przeczytałam tylko
połowę - są o wszystkim: o życiu, o polityce, o sztuce, o
kulturze i gdzieś na końcu, na zasadzie ozdobnika, pojawia się
problem, o którym, miała być książka.
Zosia
Tytuł brzmi "Trafieni" i mimo, że w
podtytule mowa jest o AIDS, może jest to pomyślane przenośnie,
może chodzi ogólnie o ludzi dotkniętych przez los. Przynajmniej ja
sobie to tak zinterpretowałam.
Grażyna
W pewnym stopniu zgodziłabym się z
Izą. W przypadku wielu opowiadań czytelnik może się
domyślić kontekstu tylko dzięki temu, że w podtytule
zbiorku pada nazwa choroby. W przeciwnym razie niemal wszystkie te opowiadania
mogą dotyczyć dowolnej trudnej sytuacji życiowej, jak to
zauważyła Zosia. Dlatego miałam wrażnie, że
młodzi autorzy być może podjęli się zadania, do
którego jeszcze nie dojrzeli wewnętrznie.
Renia
Prawie żadne z opowiadań nie zajmuje
się bezpośrednio ploblemem AIDS, z tą obserwacją się
zgadzam, ale w moim odczuciu nie jest to tak, że są to opowiadania o
czymś innym i że problem AIDS przedstawiony jest marginalnie.
Konstrukcja większości opowiadań daje temu tematowi centralne
miejsce.
Iza
Zgłaszam sprzeciw. Weźmy pierwsze z
brzegu opowiadanie Izabeli Filipiak "Siostra Marcjanna jedzie do Afryki".
Są to listy siostry pracującej w szpitalu w Ugandzie pisane raz w
roku do matki przełożonej i jest tam taki ogrom problemów
afrykańskich, że można by je rozłożyć na kilka
tomów "Hebanu" Kapuścińskiego. Gdzieś tam przewija się
między innymi problem AIDS, ale w tym morzu innych problemów jest to
zaledwie kropelka.
Grażyna
Myślę, Izo, że
wybrałaś nienajlepszy przykład. Akurat opowiadanie Filipiak jest
jednym z niewielu, gdzie AIDS jest nazwany po imieniu i gdzie jest potraktowany
bardzo szeroko, jako problem społeczny. Ogólnie zauważyłam w
opowiadaniach taką linię, że krok po kroku następuje
zawężanie pola obserwacji i przybliżanie tematu, jak
gdybyśmy patrzyli przez obiektyw aparatu fotograficznego. Zaczyna się
od bardzo szerokiego pola Filipiak, która zajmuje się czynnikami
społecznymi, kulturowymi i politycznymi sprzyjającymi rozszerzaniu
się epidemii, natomiast w kolejnych opowiadaniach pole widzenia autorów
zawęża się do coraz mniejszych grup, by w ostatnim
zogniskować się na jednostkowym losie. Ale przytoczę tu inne
opowiadanie na poparcie Twojej tezy o temacie nieobecnym, mianowicie o Józefie
H. Marka Kochana. Pojawiają się tu dwie bardzo cieniutkie poszlaki,
że może w nim chodzić właśnie o AIDS. Ale gdyby nie
podtytuł zbioru, nie każdy czytelnik odgadłby, dlaczego H.
został skazany na śmierć cywilną.
Iza
On został zwolniony z pracy i ani on ani
my nie wiemy właściwie, dlaczego.
Renia
Ależ przepraszam bardzo, ta sytuacja jest
jednoznaczna.
Iza
Nie Reniu, my musimy się tego grubo
domyślać!
Renia
Uważam, że autor formą
nawiązuje troszeczkę do Kafki...
Iza, Zosia, Grażyna
Tak, tak! To zdecydowanie! Niewątpliwie.
Renia
i ten pomysł bardzo mi się podoba,
gdyż, jak u Kafki, nie wiemy, co się dzieje z bohaterem, dlaczego
nagle...
Zosia
został skazany!
Renia
Właśnie. Ma miejsce proces, nie
wiadomo, za jakie przewinienia. Ale w pewnym momencie, delikatnie zasugerowane
jest, że chodzi o AIDS i sytuacja staje się jednoznaczna dla
czytelnika. To scena, kiedy "skazany" znajduje się w pomieszczeniu, gdzie
szef działu personalnego i kilka innych osób właściwie
wyraźnie mu sugerują, że chodzi o AIDS.
Iza
Chodzi o jakąś chorobę, ale kiedy
sekretarka mówi: "każdemu z nas mogło się to przytrafić",
to ja do końca nie wiem, co takiego?
Renia
Dokładnie o to chodzi, gdyż AIDS
jest taką chorobą, która czyni z chorego człowieka skazanego,
nie tylko w sensie biologicznym, ale przede wszystkim w sensie odrzucenia przez
całe środowisko. I jak w przypadku bohatera Kafki nie wiemy, jakie on
popełnił przestępstwo, tak samo jest z bohaterem Kochana, który
nie popełnił żadnego przestępstwa, bo fakt, że
zaraził się AIDS przestępstwem nie jest, ale płaci za to
taką cenę, jakby popełnił jakaś zbrodnię. Moim
zdaniem nawiązanie do Kafki i pokazanie absurdalności sytuacji, w
której skazuje się człowieka, mimo, że nie popełnił
żadnego wykroczenia, porównanie tego niewiadomego u Kafki z chorobą
AIDS, jest bardzo inteligentnym rozwiązaniem.
Zosia
Też tak uważam. Pokazana jest tu
reakcja otoczenia, ta potworna samotność, której granic bohater nie
jest w stanie przekroczyć. Należy to do aspektu może każdej
choroby i trzeba o tym głośno mówić.
Grażyna
Zgadzam się z Wami, że jest to jedno
z lepszych opowiadań, zgadzam się, że bohater skazany zostaje za
swoją chorobę, natomiast jaka jest to choroba, czytelnik dowiaduje
się z podtytułu zbioru, a nie z samego opowiadania.
Zosia
Wydaje mi się, że jest to
nieistotne. Pragniemy zachęcić do przeczytania opowiadań o
ludziach, którzy w jakiś sposób zostali dotknięci chorobą.
Akurat w tym przypadku chodzi o AIDS, ale może te aspekty dotknięcia
są ważniejsze, niż wskazanie, że chodzi właśnie o
tę chorobę.
Grażyna
Tak i nie, dlatego, że są choroby,
które są dopuszczane do świadomości społecznej i są
takie, które są z tej świadomości wyrzucane. I mój zarzut w
stosunku do tych młodych autorów jest taki, że nie odważyli
się nazwać rzeczy po imieniu, obeszli problem ogródkami, idąc w stronę
zabawy z formą literacką - mówiłyśmy o Kafce, ale
każde z tych opowiadań odwołuje się do znanych elementów
literatury: mamy opowiadanie epistolarne, jest pastisz "Lokomotywy", są
cytaty z "Pani Twardowskiej", jest nawiązanie do ballady dziadowskiej itd.
Autorzy bawią się formą literacką i powstają przy tym
czasami znakomite opowiadania, jak to Marka Kochana, ale nie zawsze
trafiają one do końca w temat. Wydaje mi się, że jedynym,
który obok Filipiak tak do końca zmierzył się z AIDS, był
Witkowski. Jego opowiadanie o miłości dwu mężczyzn nie jest
najwyższych lotów literackich, ale wydaje mi się, że najlepiej
przysłuży się sprawie w tych środowiskach, w których akcja
uświadamiająca jest najbardziej potrzebna.
Zosia
Wydaje mi się, że różnie
reagujemy i zbyt dosłowne opisanie może wielu czytelników
zniechęcić. Natomiast ta forma, która wam się wydaje zbyt
zakamuflowana, może okazać się dla wielu czytelników bardziej do
przyjęcia.
Iza
Moje myśli poszły także tym
tropem, po trzech opowiadaniach zaczęłam się zastanawiać,
czy to nie jest specjalnie tak skonstruowane. Rzeczy nazwane bardzo
dosłownie, zwłaszcza w sferze erotyki, są czasami bardzo
odpychające, więc lepiej jest coś zakamuflować, by lepiej
dotarło. Sama zaczęłam się zastanawiać nad tym,
że ten wielki nieobecny, ta choroba, może się pojawić
także w tak zwanym normalnym świecie każdego z nas.
Zosia
W przypadku pokazywania bohaterów w
ekstremalnych sytuacjach przestajemy się z nimi utożsamiać.
Grażyna
Muszę przyznać, że
czytałam te opowiadania na dwóch poziomach. Z jednej strony na
płaszczyźnie literackiej i na przykład ogromnie podobało mi
się także opowiadanie Shutego, znakomita scenka z życia lokalu
nocnego. Ale z drugiej strony mam może przesadne inklinacje społeczne
i zastanawiałam się, do kogo te opowiadania dotrą, komu
otworzą oczy. I doszłam do wniosku, że ci, którzy znają
problem, odnajdą go i w tych opowiadaniach. Tylko, że chyba nie do
końca o to chodzi. Bo ci, którzy znają problem, już się z
nim zmierzyli, a ja bym sobie życzyła takich opowiadań, które
dotrą do ludzi protestujących przed ośrodkami dla
seropozytywnych.
Iza
Bardzo bym chciała, żeby Dorota
Masłowska napisała takie opowiadanie.
Grażyna
Większość tekstów tego tomiku
jest literacko zbyt hermetyczna dla takiego środowiska.
Zosia
Myślę, że temu, o czym ty
mówisz, prędzej posłuży plakat niż literatura.
Renia
Zgadzam się, nie literatura, a obraz,
najbardziej chyba film. Gdyż nie wyobrażam sobie, by ludzie
czytający literaturę zachowywali się agresywnie, czy odrzucali
osoby dotknięte tą chorobą.
Iza
Aczkolwiek przynam Grażynie rację o
tyle, że gdyby powstało dzieło literackie dobrym językiem
napisane, utwór chwytliwy, który odniósłby sukces na rynku wydawniczym,
byłby to nośnik sprawy.
Grażyna
Czy ta książka może
stać się takim szlagierem?
Renia
Myślę, że z całości
wyłania się dosyć szeroko zakrojony obraz problematyki choroby
AIDS, już choćby z opowiadania Filipiak widać, że nie
sposób oderwać tej choroby od podłoża społecznego, dalej
mamy przegląd różnych środowisk, począwszy od tzw.
człowieka sukcesu w biznesie, który nagle staje się skazanym, jak u
Kafki. Wydaje mi się, że autorzy przedstawiają problem w sposób,
który powinien trafić do wyobraźni młodego człowieka, nawet
jeśli nie wszystkie te opowiadania są językowo tak
interesujące dla tej grupy jak tekst np. Shutego. Ale uważam, że
problem został przedstawiony całościowo, kompleksowo i
opowiadania spełniają swoją funkcję.
Iza
Ja jednak Reni zaprzeczę stanowczo i
gorąco, ale na pytanie, czy warto przeczytać, odpowiem, że
warto, niezależnie od tego, czy choroba została przedstawiona w
szerokiej panoramie.
Zosia
Myślę, że ta forma jest dobra.
Może niekoniecznie trzeba czytać całą
książkę. Osobiście z trudem przebrnęłam przez
opowiadanie o AIDS w Afryce, gdyż wydaje mi się, że tam nie potrafimy
poradzić sobie z tym problemem. Ale jedno, drugie czy trzecie opowiadanie
ze zbioru może przemówić do różnych ludzi i zachęcić
do sięgnięcia po informacje gdzie indziej.
Grażyna
Miałam chyba zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do
tego tomiku, ponieważ jest to bodajże pierwsza pozycja w literaturze
polskiej poświęcona temu tematowi, mająca AIDS w tytule. Dlatego
oczekiwałam może bardziej odważnego i otwartego mówienia o
sprawie jako o czymś, co jest obok nas i na co nie można
przymykać oczu. Naturalnie zgadzam się z wami, że warto tę
książkę przeczytać. Są w tomiku opowiadania nieudane,
ale są też bardzo dobre, na które warto poświęcić
czas.
Renia
Dało się zauważyć, że
są to opowiadania pisane na zamówienie, z tym się chyba wszystkie
zgadzamy. Ale dobrze, że temat nie został potraktowany plakatowo,
że nie został wyeksponowany natrętnie, to był chyba dobry
zabieg literacki.
Rozmowa została wyemitowana w
magazynie Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze
13 czerwca 2006 oraz opublikowana w numerze 06/54 hanowerskiego miesięcznika
Twoja Gazeta z czerwca 2006.
|