SZUKAJ:
polski deutsch
   

SALONIK LITERACKI
POLONIJNEGO MAGAZYNU RADIOWEGO "POLENFLUG"

Radio Flora e.V. Hannover
wtorki, godz. 20.00-21.00, UKF 106,5 MHZ, kabel 102,15 MHz

O LITERATURZE ROZMAWIAJĄ:
Grażyna Kamień-Söffker, Teresa Czaniecka-Kufer, Izabela Nawrat, Zofia Ścierska





MAREK KOCHAN "BALLADA O DOBRYM DRESIARZU"
WAB 2005




Grażyna
Coraz liczniejsi autorzy, przede wszystkim polonijni, przesyłają nam swoje utwory do oceny i gdybyśmy chciały sprostać kierowanym pod naszym adresem czekiwaniom, musiałybyśmy prowadzić nasze rozmowy nie raz na miesiąc, a raz na tydzień, co naturalnie jest niewykonalne. Dlatego staramy się poświęcać czas antenowy tylko takim książkom, które nas z różnych względów szczególnie zainteresowały. Przy olbrzymich ilościach ukazujących się co miesiąc tytułów wiele z nich, jak choćby tomy Wiesława Myśliwskiego, Karoliny Lanckorońskiej, czy nominowanego w tym roku do nagrody Nike Mariusza Wilka długo muszą czekać na swoją kolej. Postaramy się dać im pierwszeństwo tej jesieni, nie zapominając wszakże o dalszym promowaniu dobrze zapowiadających się młodych pisarzy.
Z twórczością Marka Kochana zetknęłyśmy się już przy okazji lektury tomu "Trafieni". Przypominam sobie, że wszystkie zwróciłyśmy uwagę na jego opowiadanie zatytułowane "Józef H.". Dziś sięgamy po nieco starszy zbiór opowiadań tego autora, "Ballada o dobrym dresiarzu". Książka ta została bardzo dobrze przyjęta na polskim rynku wydawniczym, a jak odbiera się ją z perspektywy Hanoweru - czy podzielacie entuzjazm polskich czytelników?
Zosia
Może nie był to entuzjazm, ale opowiadania podobały mi się. Przede wszystkim zastanowiłam się, kto to jest zdaniem autora dresiarz, gdyż w słowniku nie ma jeszcze tego określenia. Są w tomie opowiadania, w których dresiarze są ewidentnie ludźmi złymi, ale one mnie nie poruszyły. Zachwyciłam się natomiast opowiadaniami mówiącymi o dresiarzu w każdym z nas. Bardzo podobał mi się także sposób przedstawienia współczesnego środowiska Warszawy, środowiska drapieżnego, rozpychającego się łokciami, nieznającego pardonu, nastawionego na robienie kariery. Bardzo wiele mi to powiedziało o współczesnym polskim społeczeństwie. Nie potrafię oceniać pojedynczo tych opowiadań, ale w całości znalazłam wiele liryzmu, jakby ktoś dalej pisał ballady Stachury.
Iza
Wróćmy do tego, kto to jest dresiarz. Wydaje mi się, że od czasów "Wojny polsko-ruskiej" już to mniej więcej wiemy i jestem w stanie wyobrazić sobie takiego osobnika. Ale nie zawsze dresiarz jest bohaterem opowiadań Marka Kochana. Jest tych opowiadań szesnaście, z których połowę zaliczam do dobrych, w porywach do bardzo dobrych, a bohaterami ich są i dorobkiewicze i karierowicze i prości ludzie. Ktoś kto przyjechał ze wsi do miasta, by zostać ochroniarzem i ktoś, kto musi koniecznie zdobyć "cukiernicę po babci", żeby zaimponować otoczeniu, jest chłopak, który musi umówić się w dobrej knajpie, bo jak się umówi w złej, to straci kontrakt i jest za bardzo ambitna żona, która nie może jeździć nad polski Bałtyk, bo a nuż zobaczy ją ktoś w grajdołku we Władysławowie i cóż to będzie za obciach, bo przecież przy jej pozycji powinna bywać na Lazurowym Wybrzeżu. Najciekawsze jest jednak to, że w opowiadaniach pojawia się dresiarz, który jest dobry.
Renia
Wydaje mi się, że opowiadania te mają jednak wspólny mianownik.
Grażyna
Też taki wspólny mianownik widzę, ciekawe, czy ten sam co i ty.
Renia
Moim zdaniem chodzi tu o pewne reguły gry pozwalające przynależeć do określonego środowiska. O to, by te reguły poznać, umieć je zastosować i o to, jak trudno jest człowiekowi przechodzącemu z jednego środowiska do drugiego wyczuć niuanse, decydujące o tym, czy zostanie się do tej gry dopuszczonym. Są tam chyba dwa opowiadania mające podobny motyw. W jednym z nich chodzi o człowieka pracującego w security, który przyjechał świeżo z prowincji i którego pierwszy dzień pracy kończy się absolutną porażką.
Grażyna
Jeżeli pozwolisz a propos tej porażki - ja tu widzę jeszcze jeden wspólny motyw: pewne fatum wiszące nad bohaterami. Każdy z nich znajduje się w sytuacji, która jego zdaniem zadecyduje o jego dalszym życiu i każdy z nich próbuje w jakiś sposób zaklinać los, zapobiec nieuniknionemu. Przypomina mi się tu na przykład młody człowiek, który opiekował się starą sąsiadką w przekonaniu, że dzięki temu czuwa nad nim zmarła babcia, którą opiekował się wcześniej. Czy chłopak wspomniany przez Izę, który musi wybrać właściwą restaurację na spotkanie, inaczej przegrywa wszytko. W każdym opowiadaniu chodzi o taką sytuację, w której wszystko się decyduje, w której nad bohaterem wisi fatum i może on tylko się modlić, by wyjść z tej sytuacji cało.
Iza
Zgoda. Czasem jest to humoreska, jak tytułowe opowiadanie "Ballada o dobrym dresiarzu", kiedy to człowiek z prostych warunków nagle, przez studia polonistyczne i zdolność do pisania recenzji, staje się - oczywiście anonimowym, incogito - recenzentem wielkich, wspaniałych przedstawień teatralnych w najlepszych dziennikach i kolorowych magazynach polskich. A kiedy wychodzi na jaw jego prawdziwe pochodzenie, dochodzi do konfrontacji i jak w pozostałych opowiadaniach pojawia się moment, który łamie karierę. I na tym zasadza się dramatyzm tych opowiadań.
Renia
Nasuwają mi się tu dwa spostrzeżenia. Jedno odnosi się do przytoczonego przez ciebie opowiadania. W którymś momencie nastąpiło porównanie pracy recenzenta z agresją dresiarza. Mianowicie redakcje żądały od bohatera coraz bardziej krwawych recenzji, patroszenia i rozdzierania na strzępy i to jakby podniosło potencjał jego agresji i myślę, że dlatego doszło do końcowego incydentu. Jest to takie kapitalne nawiązanie do tego, że w tym eleganckim świecie, do którego udało sią bohaterowi wyrwać, panują te same brutalne zasady, jak i w środowisku, z którego wyszedł.
Zosia
Przedstawiony został świat nowobogackich i zauważcie, że są ofiary. Są to ludzie, którzy nie potrafią się do nowej sytuacji przystosować, zorientować w niej, jak ten ochroniarz, czy człowiek, który nie wie, czy znalazł się w dobrym lokalu, ale za nimi stoją inni ludzie, którzy nimi manipulują. Żona manipuluje mężem, ktoś szukający cukiernicy "po babci" jest manipulowany modą, studiujący dresiarz jest manipulowany przez środowisko, które zamawia u niego artykuły. Zawsze jest jakaś manipulacja, a bohaterowie nie są w stanie tego rozpoznać i stają sią jej ofiarami.
Iza
Paręnaście lat temu, w epoce przeddresowej, w regionie, z którego pochodzę mówiono: słoma i tak zawsze wyjdzie mu z butów. I ja bym to sparafrazowała w ten sposób, że czy bohater tego chce czy nie chce, zawsze ten dresiarz gdzieś z niego wyjdzie. A całość można podsumować hasłem: I ty też możesz zostać dresiarzem, nawet nie dostrzegając, że nim jesteś.
Renia
Nie do końca zgodzę się z twoją uwagą dlatego, że moim zdaniem w opowiadaniach przedstawiony jest świat rządzony zasadami, których – jak powiedziała Zosia - żaden z bohaterów nie rozumie. Nie ma określonego kodeksu moralnego, dlatego żaden z bohaterów nie ma dpowiedniej socjalizacji, żeby w tym świecie przetrwać, żaden nie rozumie reguł gry, w której bierze udział, a gra, bo musi i dlatego ponosi porażkę. Jest to rzeczywiście sytuacja nowobogackiego, uważam, że to słuszna uwaga, ponieważ nowobogacki wchodzi do środowiska, w którym jest obcy, zna tylko jego wartswę zewnętrzną, nie zna natomiast kontekstu. Chodzi tu przede wszystkim o to, że ci ludzie mają kompleks nowobogackiego, czyli absolutny lęk przed kompromitacją. A przy tym nie znają kompletnie reguł gry, jest to kwestia szczęścia i tylko szczęścia, czy uda im się wyczuć je intuicyjnie, albo wyłowić z obserwacji, co jest to właściwie niewykonalne i dlatego wszyscy przegrywają.
Iza
Bohater pierwszego opowiadania, który czyta z zapałem wszystkie kolorowe czasopisma, by poznać psychikę kobiety, ponieważ głównie z kobietami pracuje w swojej firmie od reklamy czy public relations, zaprasza swoją klientkę do modnego lokalu o nazwie "Meduza". A kiedy ona go pyta "czy ty będziesz moim Perseuszem?" zbija go to zupełnie z tropu.
Zosia
Ponieważ ona studiowała polonistykę, a on nie i on nie wie, kto to był Perseusz.
Iza
I to jest właśnie najlepsza ilustracja do tego, co przed chwilą powiedziała Renia.
Zosia
Nie wspomniałyśmy jeszcze o opowiadaniu, które jest zupełnie inne. Jest to historia człowieka, który jedzie na Wybrzeże, coś uporządkować w firmie. Po pracy idzie na spacer brzegiem plaży i widzi przed sobą bardzo piękną kobietę, która go ogromnie pociąga. Idzie za nią, następuje spotkanie, małżeństwo i żyją długo i szczęśliwie. Jest to jedno jedyne opowiadanie - może trochę ironicznie - z happy endem.

Iza
To są w większości humoreski.
Renia
Bardzo erotycznie przedstawiona jest ta scena spaceru, która kończy się przed domem dziewczyny i mamy tu zderzenie dwu sytuacji, gdyż pojawiają się nasi dresiarze. Bohater wyobraża sobie zakończenie, które byłoby zakończeniem realistycznym: dresiarze zabierają mu pieniądze i wartościowe przedmioty, biją go, a dziewczyna obserwuje to wszystko przez okno i może ewentualnie zadzwoni po policję, czy później po kartekę pogotowia. Ale potem następuje zwrot, litościwy autor chce nam dać jedną radosną scenę i robi to tak, że wiemy, iż jest to mały prezent z jego strony: niech będzie happy end.
Grażyna
Ciesz się czytelniku. Czy czytelnik może się cieszyć, czytając te opowiadania? Iza
Na pewno się ucieszy czytając tytułową !Baladę o dobrym dresiarzu", czytając "Morsa" czy "Nie mam czasu by umrzeć"  o domowego chowu Jamesie Bondzie. Jest tu dużo ładnych tekstów, natomiast bardzo nie polecam opowiadania o tytule "Dekameron". Być może sugerując się tytułem oczekiwania miała spore i bardzo się zawiodłam.
Renia
Lektura Marka Kochana to przyjemnie spędzony czas. Myślę, że jest to autor, który ma przed sobą ciekawą przyszłość - polecam.
Zosia
Polecam. Mnie jego opowiadania przypominały również literaturę końca XIX wieku, trochę także "Ziemię obiecaną" Reymonta i jestem wdzięczna autorowi, że pokazał kawałek współczesnej Polski.
Grażyna
Bardzo przypadł mi do gustu zarówno styl Marka Kochana jak i jego dar obserwacji współczesnych polskich środowisk, nie tylko kontaktów między jednostkami, ale i układów w różnych warstwach społecznych. Bardzo tę książkę polecam.

Rozmowa została wyemitowana w Polonijnym Magazynie Radiowym Polenflug w Radiu Flora w Hanowerze 12 września 2006 oraz opublikowana w numerze 19/57 hanowerskiego miesięcznika Twoja Gazeta z września 2006.

> Home | Kontakt | Impressum